Zorganizowany w ostatni piątek marca strajk szkolny firmował Sławomir Broniarz, szef Związku Nauczycielstwa Polskiego. Protestujący domagali się dziesięcioprocentowych podwyżek i gwarancji zatrudnienia do 2022 roku. Bardziej populistycznych haseł nie słyszano od dawna. Gdyby te postulaty traktować poważnie, stanąć powinna cała Polska. Wszyscy przecież chcemy więcej pieniędzy i gwarancji zatrudnienia. Ale to był tylko pretekst. Strajk szkolny doskonale wpisał się w coraz ostrzejszą wojnę opozycji z rządem. Jednym z najważniejszych frontów jest reforma szkolnictwa, m.in. likwidująca gimnazja. W tym kontekście wybór Broniarza, jako organizatora całej akcji, wygląda na jawne szyderstwo z nauczycieli. Jeszcze 18 lat temu stał on na czele protestu… przeciwko tworzeniu gimnazjów. Jego archiwalne zdjęcie z okolicznościowej głodówki stało się dziś symbolem koniunkturalizmu i zmienności poglądów.
Na szczęście, zdecydowana większość nauczycieli nie uległa presji. Według danych kuratoriów oświaty strajkowało 11 proc. szkół. Z kolei ZNP twierdzi, że do pracy nie przystąpiło 40 proc. placówek, ale wiarygodność raczej nie jest cechą, którą można przypisać Broniarzowi.
W Jastrzębiu-Zdroju nie strajkował nikt. To jest bardzo dobra informacja dla rodziców i uczniów, bo tutejsi nauczyciele traktują swój zawód nie tylko, jako źródło utrzymania, ale także misję i powołanie.
Taka postawa powinna wzbudzić poklask, ale na popularnym jastrzębskim portalu, należącym do syna prezydent Anny Hetman trudno nie wyczuć rozczarowania. Wśród komentarzy pojawiła się nawet sugestia, że nauczyciele mogli czuć się zastraszani i dlatego nie przystąpili do protestu. To dosyć kuriozalna sugestia. Miastem rządzi przecież Platforma Obywatelska. Każdy strajkujący nauczyciel mógłby raczej liczyć na pochwały, a nie szykany. (bl)
Napisz komentarz
Komentarze