Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 25 listopada 2024 03:17
PRZECZYTAJ!
Reklama

Z natury jestem optymistą

Rozmowa z Łukaszem Kaszą, przewodniczącym Rady Miasta. - Czego życzy Pan sobie i mieszkańcom w nadchodzącym roku? Aby nie był gorszy czy żeby był lepszy, niż 2017 rok? - Pod koniec 2016 moja rodzina powiększyła się o córeczkę, a bieżący rok upłynął mi na szczęśliwym ojcostwie. W wymiarze osobistym trudno mi sobie wyobrazić, że w 2018 roku spotka mnie coś jeszcze lepszego. Natomiast, jako samorządowiec i życiowy optymista, chciałbym - i tego też życzę mieszkańcom - aby nadchodzący rok pozytywnie nas zaskoczył.
Z natury jestem optymistą

- Mijający rok jest zły?

- Nie jest zły, ponieważ nie wydarzyło się nic dramatycznego. Ale nie jest też dobry. Przed Jastrzębiem stoją wyzwania cywilizacyjne i rozwojowe, którym musimy sprostać jeżeli chcemy, aby dobrze zapamiętały nas kolejne pokolenia. W tym kontekście ostatnie trzy lata można uznać, jeśli nie za stracone, to na pewno zmarnowane.

- Jest Pan rozczarowany rządami prezydent Anny Hetman?

- Nie obiecywałem sobie po rządach Anny Hetman wiele, więc trudno mówić o rozczarowaniu. Trochę naiwnie liczyłem natomiast, że w najważniejszych, strategicznych dla Jastrzębia sprawach uda się osiągnąć zgodę i kompromis między prezydentem a większością w Radzie Miasta.

- O jakich sprawach Pan mówi?

- Na przykład kwestia przejęcia nieruchomości po kopalni „Jas-Mos”. Radni chcą zbudować tam centrum biznesowo-inwestycyjne, ponieważ nasze miasto wciąż nie ma alternatywy rozwojowej dla górnictwa. Prezydent Hetman tego nie chce. Gra z nami na czas, czekając aż Spółka Restrukturyzacji Kopalń sprzeda, co się da, a resztę zrówna z ziemią.

- Wybory samorządowe położą kres temu impasowi?

- Na pewno tak. W jastrzębskim samorządzie ścierają się dwie wizje rozwoju miasta. Mieszkańcy muszą sami zdecydować, co jest dla nich najlepsze.  (fil)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ
Reklama
Reklamadotacje rpo
Reklama