Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 3 lipca 2024 09:41
PRZECZYTAJ!
Reklama

Nasi hokeiści wracają do gry o finał!

Jeszcze nie wszystko stracone! W czwartym meczu o finał nasz zespół nie tylko przerwał impas porażek, ale także wreszcie przełamał klątwę dogrywek w rywalizacji z Unią Oświęcim! Jastrzębianie zagrali skuteczniej niż poprzednio, a radość po zwycięskim golu Romana Raca daje nam nadzieję, że... jeszcze wrócimy na Jastor.
Nasi hokeiści wracają do gry o finał!

W pierwszej odsłonie hokeiści obu ekip zafundowali nam strzelaninę. Faktem jest, że znów prowadzącymi grę byli gospodarze, a goście ponownie popisywali się wysokim procentem skuteczności. Tym razem jednak Robert Kowalówka nie wydawał się tak pewny, jak w środę. Wynik otworzył już w 7. minucie Gleb Bondaruk, który przyłożył z pierwszej po strzale Eriksa Sevcenko i nie dał szans bramkarzowi rywali. Niestety, nasza radość trwała tylko trzy minuty, po których Maksym Rogow wypatrzył między naszymi obrońcami Wasilija Strielcowa, a ten huknął nie do obrony.

W 12. minucie na ławkę kar zesłani zostali Vitalijs Pavlovs i Teddy da Costa, a większy luz na tafli wykorzystał kapitalnym najazdem Radosław Nalewajka, który wykończył strzałem z bliska Siarhej Bahalejsza. Odzyskanie prowadzenia przez obrońców tytułu rozsierdziło Unię, która wzięła się ostro do roboty i w 17. minucie ponownie doprowadziła do remisu. Tym razem nie obyło się bez kontrowersji, bowiem po objeździe z akcją bramki Michała Kielera guma znalazła się za nim, a za linię wepchnął ją... upadając na taflę Teddy da Costa.

W drugą tercję znakomicie weszli jastrzębianie, a to za sprawą gola na 3:2 autorstwa Dominika Pasia, który świetnie wypatrzył lukę między Kowalówką a słupkiem i celnie przymierzył z bardzo ostrego kąta. Kolejne minuty upływały pod znakiem ataków naszego zespołu, z których jednak zwycięsko wychodził Kowalówka. Nawet gdy on zawodził, w sukurs szli mu koledzy, jak przy sytuacji Dominika Pasia, któremu w strzale do pustej bramki przeszkodził jeden z rywali. Te sytuacje zemściły się na gospodarzach w 34. minucie, gdy stan meczu po raz trzeci tego dnia wyrównał Łukasz Krzemień, wykorzystując serię nieporozumień w naszej defensywie.

W trzeciej odsłonie na tafli działo się sporo, ale goli nie uświadczyliśmy. Tym razem czujni jastrzębianie nie pozwolili Unii na zwyczajowe przejęcie inicjatywy w ostatnim kwadransie, w czym spory udział miał Michał Kieler. Nasz golkiper pod koniec tej części gry utrzymał nas w grze, dzięki czemu po raz trzeci w tym półfinale byliśmy świadkami dogrywki. Tu początkowo górą byli goście, ale w końcu nadeszła upragniona 64. minuta, w której Roman Rac będąc na wprost Kowalówki pocelował między jego parkanami i... dosłownie oszalał z radości!

W końcu zwycięstwo stało się faktem! Przełamanie serii porażek powoduje, że w niedzielę w Oświęcimiu dojdzie do meczu numer pięć. JKH GKS Jastrzębie wcale nie stoi na straconej pozycji w tym bardzo wyrównanym półfinale, w którym naszej ekipie dotychczas nie sprzyjało szczęście. Walczymy o powrót na Jastor!

W rywalizacji do czterech zwycięstw: JKH GKS - Unia 1-3


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama