Struktura władzy w każdej spółce wygląda podobnie. Najważniejsi są akcjonariusze, ale siłą rzeczy nie mogą rządzić zbiorowo. Dlatego z ich grona wybierana jest Rada Nadzorcza. Jej członkowie kontrolują całość. Powołują prezesa i mogą go odwołać, jeżeli źle kieruje spółką. Od tej reguły jest jeden wyjątek, a mianowicie Górnicza Spółdzielnia Mieszkaniowa. Tutaj niepodzielnie rządzą prezes i jego specjalista do spraw propagandy. Analiza biuletynu GSM i sponsorowanych wpisów na lokalnym portalu, mogłaby posłużyć za temat pracy magisterskiej o niecodziennych sytuacjach w spółdzielniach mieszkaniowych. Prezes Gerard Weychert i redaktor-kierownik Dariusz Janicki bez skrupułów atakują, szydzą i pomawiają członków Rady Nadzorczej, którzy są przecież ich szefami i pracodawcami! W normalnej firmie, za takie wybryki obydwaj wylecieliby z roboty z wilczym biletem. GSM rządzi się jednak swoimi prawami. Oczywiście, nie wszyscy członkowie dziewięcioosobowej Rady Nadzorczej są „grillowani”. Na indeks trafiła czwórka, która nie boi się prezesa i nie akceptuje jego działań.
Jest ich za mało, aby odwołać Gerarda Weycherta, ale wystarczająco dużo, aby blokować uchwały, do których potrzebna jest większość.
Tak się stało, m.in. z bilansem spółki za ubiegły rok. W publikacjach zleconych przez GSM odtrąbiono wielki finansowy sukces. Zabrakło jedynie informacji, że sprawozdanie nie zostało przyjęte przez Radę Nadzorczą.
- Zaproszono nas na spotkanie z autorami audytu, kiedy mieli nam zaprezentować gotowe sprawozdanie. Jaki sens ma dyskusja nad gotowym dokumentem? Prezes spółdzielni powinien nas dopuścić do pytań, zanim audytorzy zabrali się do pracy. Jako Rada Nadzorcza mamy prawo do podzielenia się sugestiami i uwagami dotyczącymi tego, co - naszym zdaniem - biegli powinni wziąć pod szczególną uwagę - mówi jeden z członków Rady Nadzorczej.
Bolesławowi Lepczyńskiemu, obecnemu przewodniczącemu Rady Nadzorczej, taka sytuacja nie przeszkadza, ale innym tak.
- Prezes odmawia dostępu do dokumentów spółdzielni, ponieważ - jak mówi - nie chce, aby „furgały po mieście”. Jest to złamanie zasad obowiązujących w spółdzielniach mieszkaniowych. Jako członkowie Rady Nadzorczej ponosimy odpowiedzialność za stan spółdzielni. Odpowiadamy przed mieszkańcami, a nie przed prezesem. Niedopuszczanie nas do informacji jest sytuacją patologiczną - mówi nasz rozmówca.
Zainteresowani członkowie Rady Nadzorczej nie mogą się doprosić informacji, m.in. o szczegółach umowy reklamowej z portalem Jasnet.
Oczywiście, każda spółka ma prawo kreować swój wizerunek w komercyjnych mediach, ale problemem jest treść części publikacji. Oprócz treści czysto informacyjnych, sporo artykułów poświęconych jest „Matusiakowi i jego kolesiom”. Czy mieszkańcy powinni płacić za prywatne wojenki prezesa? Niewygodnych pytań jest zresztą więcej. Dlaczego do rozlicznych procesów sądowych prezesa GSM wynajmowana jest zewnętrzna kancelaria prawna i ile zapłacili za jej usługi mieszkańcy spółdzielni?
Ze szczególną zajadłością atakowany jest Andrzej Kinasiewicz, członek Rady Nadzorczej GSM, a także były radny miasta, prezes koła Honorowych Dawców Krwi, społecznik znany z wielu akcji edukacyjnych adresowanych do młodzieży. To człowiek, który w Jastrzębiu-Zdroju nie ma wrogów, ponieważ nawet osoby o innych przekonaniach politycznych doceniają jego pracę na rzecz miasta i mieszkańców. Dlaczego go nie lubią w GSM?
- To nie jest tak, że oni go nie lubią. Oni się go boją - mówi osoba znająca GSM od kulis.
Jerzy Filar
Fragmenty artykułów zamieszczonych w biuletynie GSM:
„Po pierwsze Andrzej Kinasiewicz oszukał Członków Spółdzielni”.
„Oświadczenie Andrzeja Kinasiewicza okazuje się zwykłym łgarstwem, gdyż dziś ta osoba stanęła po stronie Andrzeja Matusiaka, Krzysztofa Wruchy i ich Grupy Inicjatywnej, mającej na celu ich prywatną zemstę”.
„Obrzydliwym jest również to, że Andrzej Kinasiewicz wie doskonale do jakich podłych czynów posunął się Matusiak i Wrucha”.
„W momencie, gdy przejmą władzę, planują ustawić przetargi w GSM i przyjmować korzyści, dzieląc się nimi w określonej grupie”.
„Nie ma więc wątpliwości, że Andrzej Kinasiewicz dokładnie był poinformowany z kim ma do czynienia. Mało tego Andrzej Kinasiewicz akceptuje to, że gdy jego wspólnicy obejmą z jego pomocą władzę w GSM zapanuje nepotyzm i zastraszenie. Podsumowując, mogę jasno stwierdzić, że Andrzej Kinasiewicz jest osobą, która oszukała członków Spółdzielni, członków Rady Nadzorczej, członków Zarządu, pracowników”.
Napisz komentarz
Komentarze