Przyjęliśmy w naszym mieście już ponad tysiąc uchodźców z Ukrainy. Połowę z nich stanowi młodzież szkolna oraz dzieci w wieku przedszkolnym. Są w bardzo trudnej sytuacji. Zostały wyrwane z dotychczasowego środowiska i zmuszone do ucieczki wraz z matkami przed wojną. Wiele z nich zostało półsierotami, bo ich ojcowie zginęli w walce z rosyjskim najeźdźcą. Teraz są u nas. W domach jastrzębian znalazły schronienie i muszą się odnaleźć w normalnym życiu naszego miasta. Jednym z warunków skutecznej adaptacji jest podjęcie nauki w szkołach. Nie jest to jednak proces łatwy. Można sobie wyobrazić, co czuje młody człowiek z Ukrainy, który nie zna języka i nic nie wie o nowych koleżankach i kolegach.
Pewnie zadaje sobie pytania: „co ja tu robię”, „nic nie rozumiem z tego co do mnie mówi nauczyciel”, „czy polscy uczniowie mnie zaakceptują”…
- Coraz częściej nauczyciele i rodzice zgłaszają mi problemy z adaptacją uczniów z Ukrainy. Jak sami mówią na pierwszy rzut oka widać, że te dzieci są oszołomione nową sytuacją. Każde z nich przyjechało do Polski ze swoją mniej lub bardziej tragiczną historią życia. Mają swoją indywidualną opowieść z bagażem doświadczeń, których ciężar jest dla nas abstrakcyjny. Niektórzy kogoś już tutaj mieli, znali Polskę, a inni przyjechali w zupełnie nowe dla siebie miejsce - mówi Piotr Szereda, przewodniczący Rady Miasta.
- Jest to też bardzo duże wyzwanie dla polskich uczniów, którzy często angażują się w pomoc nowym kolegom i stwierdzają, że ci nie zawsze chcą z niej korzystać - dodaje jeden z jastrzębskich pedagogów.
W takich sytuacjach nauczyciele starają się tłumaczyć, że nasi goście z Ukrainy potrzebują czasu na adaptację.
Zresztą ich rodziny same nie wiedzą, czy są tu na chwilę, czy zostaną dłużej. Generalnie uchodźcy są nam bardzo wdzięczni, ale bywa, że nie są w stanie skorzystać z tego, co społeczność szkolna im oferuje.
- Dla nas historie tych rodzin, a zwłaszcza dzieci, to opowieści jak z innego świata. Czy nasza kadra pedagogiczna jest na to gotowa? Myślę, że ani kadra pedagogiczna, ani tym bardziej sami uczniowie z Polski i Ukrainy - przekonuje Piotr Szereda.
Jastrzębscy nauczyciele i rodzice narzekają też na brak wystarczającego wsparcia ze strony Urzędu Miasta i Wydziału Edukacji. Brakuje planu, pomysłu, schematy działania. Sytuacja jest trudna i wiadomo, że nie ma idealnych rozwiązań. Te, które się pojawiają, są doraźne, ale mogą pomóc w organizacji wspólnej nauki do końca roku szkolnego. W środowisku nauczycielskim panuje jednak przekonanie - podobnie jak to było w czasie nauki zdalnej - że zostali pozostawieni sami sobie. Próbują poradzić sobie sami.
Piotr Szereda,przewodniczący Rady Miasta
Poprosiłem panią Prezydent o wsparcie i utworzenie klas przygotowawczych dla uczniów z Ukrainy, którzy ten czas niepewności i adaptacji oraz nauki języka polskiego, mogliby wykorzystać jak najlepiej. Musimy przecież myśleć nie tu i teraz, lecz co będzie w nowym roku szkolnym we wrześniu.
Napisz komentarz
Komentarze