Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 lipca 2024 21:46
PRZECZYTAJ!
Reklama

Zmarnowane dziedzictwo

W naszym regionie są takie miejscowości jak Mysłowice, gdzie władze miasta przejęły majątek po zlikwidowanej kopalni i liczą, że utworzone w tym miejscu tereny inwestycyjne staną się rozwojowym bodźcem. Jest też Jastrzębie-Zdrój. W majątku po kopalni Jas-Mos władze miasta widzą tylko problem i nie potrafią albo nie chcą dostrzec szansy.
Zmarnowane dziedzictwo

Radni Komisji Polityki Gospodarczej i Bezrobocia wybrali się na tereny po KWK „Jas-Mos”.

Refleksjami z tej wizyty podzielili się w portalach społecznościowych.

- Piękne, smutne... no i pytanie co dalej z terenami po KWK „JAS-MOS”, które znikają w oczach, bo takie zadanie dostała Spółka Restrukturyzacji Kopalń. Trudno się dziwić - w tej kopalni węgiel się skończył. Utrzymanie budynków kosztuje, a kasę na wyburzenie (które wbrew pozorom też jest czasochłonne i kosztowne) akurat ze środków UE dostajemy (choć wolałbym by UE wspierała rozwój firm, a nie zamykanie terenów po firmach).

Co dalej z tymi terenami? O dziwo miasto może nieodpłatnie pozyskać te tereny, maszyny i budynki na cele określone w spec ustawie.

Zawnioskowaliśmy na posiedzeniu Komisji o to, by przeanalizować czy możemy jako miasto przejąć na własność takie tereny i budynki, bo żal tej pracy i tych mocnych, odpornych na wszystko (w tym ciężki przemysł) budynków. Wierzyć się nie chce, że nikomu się to do biznesów (które tam wielu już zapowiadało) się nie przyda. Co dalej? - czytamy na profilu facebookowym, m.in. Piotra Szeredy, przewodniczącego Rady Miasta.

Jest to sytuacja podwójnie smutna. Po pierwsze, szkoda - jak piszą radni - tego majątku, który jest wpisany w dzieje naszego miasta i losy wielu jego mieszkańców. Po drugie - smutna, a raczej denerwująca i irytująca jest bezradność oraz obojętność władz miasta. Tym bardziej, że są na Śląsku samorządy, które nie boją się takich wyzwań.

Jak to zrobili w Mysłowicach?

Kopalnia Mysłowice nie fedruje już 14 lat. Od tego czasu wszyscy tamtejsi samorządowcy mówili o ogromnym potencjale inwestycyjnym tkwiącym w tym poprzemysłowym terenie, ale na słowach się kończyło. W 2018 zmieniła się ekipa w magistracie i nowy prezydent postanowił, że z obietnicy wyborczej zrobi konkret. Rozmowy rozpoczęły się w 2019 roku, a pod koniec ubiegłego roku Mysłowice podpisały akt notarialny, na mocy którego przejęły od Spółki Restrukturyzacji Kopalń sporą część po byłej kopalni Mysłowice. Na własność samorządu przeszedł także obszar objęty ochroną konserwatorską: budynek i magazyn maszyny wyciągowej, wieża szybu, kompresorownia sprężarek czy elektrownia. Tych nieruchomości wyburzyć nie można. Pozostałymi miasto może gospodarować wedle uznania. Powstanie historyczno-przemysłowa przestrzeń, łącząca dziedzictwo przeszłości z wyzwaniami przyszłości.

- Ten długi proces zakończył się sukcesem dzięki dobrej współpracy dwóch stron oraz wsparciu premiera Mateusza Morawieckiego i podległych mu służb. Dziękuję za wsparcie zarządowi SRK oraz przedstawicielom rządu RP - napisał rok temu na facebooku prezydent Dariusz Wójtowicz.

Ta deklaracja może się wydać dziwna, ponieważ włodarz Mysłowic nigdy nie krył się z tym, że jego poglądy są dalekie od wartości prezentowanych przez prawicowy rząd PiS. Wójtowicz zrobił jednak rzecz zaskakującą. Po objęciu władzy ogłosił, że zostawia swoje poglądy polityczne w domu, a w magistracie pracuje na rzecz miasta. Mysłowice były w trudnej sytuacji gospodarczej, ale dzięki dobrej współpracy z obecnym rządem wychodzą na prostą. Na stronie internetowej urzędu miasta jest licznik ze środkami zewnętrznymi pozyskanymi w tej kadencji. Kwota dobija do 300 mln zł.

Zdjęcia: fb radny Szymon Klimczak


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama