Ten ranking zawsze budzi sporo emocji. Tradycyjnie w okolicy października pismo samorządu terytorialnego „Wspólnota” bierze pod lupę aktywność inwestycyjną województw, powiatów, miast i gmin. Umowną linią graniczną jest tysiąc złotych na głowę statystycznego mieszkańca. Samorządy, które są nad kreską mogą być z siebie dumne.
Natomiast miejscowości nie osiągające tej kwoty mają poważny problem rozwojowy.
Jastrzębie-Zdrój zostało sklasyfikowane w kategorii miast na prawach powiatu. W skali kraju jest ich 48. Z oczywistych względów nas interesuje tylko rywalizacja w ramach województwa śląskiego. Wbrew temu, czemu często zaprzeczają politycy ze wszystkich opcji, w naszym województwie wciąż istnieje wyraźny podział, a miasta rozwijają się według dwóch prędkości. W słabszej grupie jest dziesięć miejscowości. Przeważają tam przemysłowe miasta z centrum województwa śląskiego. W czasach PRL przeżywały rozkwit dzięki kopalniom, hutom i fabrykom. Po transformacji ustrojowej z początku lat 90., PGR-y i śląski przemysł padły największą ofiarą dosyć nieudolnie wprowadzanego w Polsce kapitalizmu. Część miast odczuła to bardzo boleśnie zarówno pod względem gospodarczym i społecznym. Ze skutkami rozwojowej degradacji borykają się do dziś, czego dowodem jest, m.in. ranking „Wspólnoty”. W gronie miast pod „kreską” dwa nie pasują do reszty. Nietrudno zgadnąć, że chodzi o Częstochowę i Jastrzębie-Zdrój. W sumie nie wiadomo, dlaczego tak słabo idzie największemu w Europie miasto maryjnemu. Częstochowa leży na ważnym szlaku komunikacyjnym południe-północ, a pielgrzymi zapewniają turystyczny ruch praktycznie przez cały rok.
Prawdziwym ewenementem jest jednak Jastrzębie-Zdrój.
Górnictwo u nas nie upada, a wręcz kwitnie. Z rankingów zamożności samorządów wynika, że dzięki JSW Jastrzębie – Zdrój jest stosunkowo bogatym miastem. Jest też inny wskaźnik. Praktycznie nie mamy długów, co – wbrew pozorom - nie świadczy dobrze o władzach miasta. Kredyty są normalnym narzędziem finansowym i rozwojową dźwignią dla ludzi, firm, miast i państw. Nie ma nic złego w zaciąganiu bankowych pożyczek, pod warunkiem, że nie są one przejadane lecz inwestowane. Patrząc na parametry finansowe, względną zamożność i zerowe obciążenie, Jastrzębie-Zdrój powinno być inwestycyjnym tygrysem. Ale nie jest. Czego brakuje ekipie prezydent Anny Hetman: odwagi, woli czy pomysłów?
Napisz komentarz
Komentarze