- Został pan pochwalony przez wiceprezydenta Europejskiej Unii Szachowej...
- Jest to oczywiście wielka satysfakcja usłyszeć słowa uznania z takich ust, ale pochwała należy się całemu Śląskiemu Związkowi Szachowemu. Poprzedni rok był dla nas udany, a plany na 2023 mamy równie bogate.
- W obecnych czasach jest raczej moda na narzekanie, a nie na optymizm.
- To prawda, że żyjemy w trudnych czasach. Problemy finansowe związane z inflacją i drożejącą energią dotykają każdej dziedziny życia i nie omijają sportu. Trzeba jednak pamiętać, że pieniądze to nie wszystko. Liczą się przede wszystkim ludzie. Ich zapał, zdolności organizacyjne oraz przekonanie, że robią coś ważnego i dobrego.
- Co dobrego udało się w ubiegłym roku zorganizować Śląskiemu Związkowi Szachowemu?
- Po raz kolejny zorganizowaliśmy dwie duże imprezy, które głośnym i pozytywnym echem odbiły się w całym szachowym (i nie tylko) świecie. Mam na myśli festiwal „Szachy łączą pokolenia w Ustroniu”. Pierwszą edycję zorganizowaliśmy w 2020 roku, w czasie pandemicznych ograniczeń. Stworzyło to całą masę problemów logistycznych, ponieważ zaplanowaliśmy tydzień atrakcji nie tylko szachowych. Festiwalowi towarzyszyły koncerty, wystawy, imprezy plenerowe, turnieje sportowe, a nawet wycieczki w góry. Mimo trudności impreza udała się pod każdym względem. W kolejnych latach mogło być już tylko lepiej. Naszą marką stały się wizyty arcymistrzów. Gościliśmy już Anatolija Karpowa, Gari Kasparowa, a w ubiegłym roku do Ustronia przyjechał pochodzący z Indii, wielokrotny mistrz świata Viswanathan Anand. Sportowcy tej klasy są światowymi celebrytami, przyciągającymi uwagę mediów tradycyjnych i społecznościowych. Najważniejsze jest jednak to, że udało nam się wykorzystać wizerunkowy potencjał tych osobistości do popularyzacji szachów wśród najmłodszych pokoleń.
- A druga impreza?
- To zorganizowane po raz kolejny Mistrzostwa Europy w Szachach Szybkich i Błyskawicznych w Katowicach. Jest to niezwykle widowiskowa i dynamiczna impreza, przyciągająca zainteresowanie uczestników i widzów z całej Europy. Działa też magia „Spodka”, w którym sportowcy wszystkich dyscyplin - w tym szachów - uwielbiają występować.
- Organizujecie te imprezy w partnerstwie z samorządami?
- Rola samorządów jest kluczowa. Nie udałoby się zorganizować tych imprez, gdyby nie wsparcie, zaangażowanie i kreatywność władz Ustronia i Katowic. Tamtejszym samorządowcom zależy na budowaniu wizerunku poprzez szachy.
- Władzom Jastrzębia-Zdroju nie zależy?
- O to proszę zapytać w urzędzie miasta. Wielokrotnie podkreślałem, że jeśli chodzi o popularyzację szachów odkładam na bok polityczne poglądy. Bez względu na to jaki jest stosunek prezydent Anny Hetman do mnie jako radnego, zawsze jestem gotów do współpracy przy organizacji imprez, zawodów czy szachowych programów edukacyjnych. Śląski Związek Szachowy jest od tego, aby współpracować z samorządami. Wystarczy jeden telefon do mnie.
- Telefon z jastrzębskiego magistratu zadzwonił?
- Nie.
- Co mogą dać szachy młodym ludziom?
- Wszystko czego potrzebują do dobrego startu w dorosłe życie. Uczą samodyscypliny, cierpliwości, logicznego myślenia, strategicznego planowania, szacunku dla przeciwnika, cieszenia się z sukcesów i wyciągania wniosków z porażek. Jednym słowem, szachy są doskonałą szkołą życia.
Rozmawiał Jerzy Filar
Napisz komentarz
Komentarze