- Polityka imigracyjna Unii Europejskiej wraca na salony polityczne. Temat ten stanie się aktualny także dla Polski i naszego miasta?
- Przyjazd kolejnych uchodźców do naszego miasta nie jest wykluczony. Tak naprawdę nikt nie jest w stanie przewidzieć rozwoju sytuacji za naszą wschodnią granicą, a Polska jest krajem przyfrontowym. W pierwszej kolejności musimy jednak rozróżnić pojęcia. Słowo „uchodźca” stało się wyjątkowo popularne i wzbudza wiele emocji, ale nie oznacza to samo co „imigrant”. Między nimi jest ogromna różnica i oba określenia mają całkiem inne znaczenie. Jest to ogromnie ważne nie tylko dla tych, którzy chcą przybyć do naszego kraju, ale także dla nas.
- W czym tkwi ta różnica?
- Różnica między imigrantem a uchodźcą jest istotna i zasadnicza. Uchodźca opuszcza swój kraj ze względu na wojnę albo prześladowania na tle religijnym, politycznym, rasowym czy narodowościowym. Tak jak to się stało na Ukrainie, gdy wojska Putina napadły na suwerenny kraj i rozpoczęła się bestialska rzeź ludności cywilnej. Uchodźca ucieka, bo nie jest bezpieczny we własnym domu. Może zginąć, trafić do niewoli albo paść ofiarą tortur i gwałtów. Natomiast podłożem imigracji jest chęć poprawy życiowych standardów. Tak, jak to widzimy na granicy z Białorusią. Reżim Łukaszenki ściągnął, głównie z krajów afrykańskich tysiące ludzi, którzy zostali skuszeni wizją łatwego i dostatniego życia w Unii Europejskiej - jak to obiecała w 2015 roku Angela Merkel (red. była kanclerz Niemiec). Kanałów przerzutowych imigrantów do Europy jest oczywiście więcej. Zajmują się tym mafie, które na unijnej „willkommen-politic” zarabiają krocie. Ludzie ryzykujący taką podróż do Europy zdecydowanie nie są uchodźcami. Nie mogą udowodnić, że są prześladowani na terenie własnego kraju. Przekraczają granice nielegalnie, w celach zarobkowych, choć przede wszystkim oczekują pomocy socjalnej nie angażując się specjalnie w procesy integracyjne i samodzielne poszukiwanie pracy. Dla nas ważne jest, że kraje tranzytowe nie mają obowiązku przyjmowania takich osób, a jeśli przekroczą granicę nielegalnie, mogą zostać wydalone z kraju.
- Czy my mamy wpływ na unijną politykę migracyjną?
- Jako mieszkańcy Jastrzębią-Zdroju możemy na pewno o tym dyskutować i stawiać swoje postulaty. Mam nadzieją, że polski rząd potrafi rozróżnić kto jest kim i komu trzeba pomóc. Jeśli ulegniemy presji Brukseli, fala imigrantów zostanie wpuszczona do Polski, a samorządy administracyjnymi decyzjami zostaną zmuszone do utrzymywania tych nieproszonych gości, którzy podróż zaczęli od nielegalnego przekroczenia granicy. Jeszcze raz powtórzę, że jest to zupełnie inna sytuacja, niż w przypadku uchodźców z Ukrainy, którzy uciekli przed mordercami, gwałcicielami i szabrownikami Putina. Polacy, w tym mieszkańcy Jastrzębia-Zdroju, przyjęli bez wahania półtora miliona uchodźców wojennych z Ukrainy. Do naszego miasta trafiło ponad 1000 osób, głównie kobiety, dzieci, starcy i ludzie schorowani. Bez nakazów z Brukseli, bez ustaleń, bo po prostu tak należało zrobić.
Mieszkańcy Jastrzębia-Zdroju przyjęli uchodźców z płonącej Ukrainy i do teraz ponad 400 pozostaje w naszym mieście. Nadal ich wspieramy, mają pełne zaopatrzenie socjalne, pracę. Dzieci chodzą do naszych szkół w Jastrzębiu-Zdroju. Czy do Jastrzębia od urzędników z Brukseli wpływa zwrot kosztów za całe to wsparcie? NIE! Dla mnie polityka Unii Europejskiej to polityka braku odpowiedzialności, sprawiedliwości, uczciwości. Działania Brukseli są karą za naszą solidarność. Bo jak inaczej to nazwać?
- No tak, ale część polskich polityków utrzymuje, że należy się podporządkować polityce imigracyjnej Unii Europejskiej?
- Niedawno oglądałem w internecie ubiegłoroczną wypowiedź imama z Australii, Mohammada Tawhidiego, który określił problem, jaki powodują na zachodzie Europy nielegalni cudzoziemcy. To są mocne słowa: „To Wy macie problem. Po co ich importujecie? Dla taniej siły roboczej. Ale ci islamscy ekstremiści nie chcą pracować. Oni chcą bogactwa za darmo. Chcą żenić się z kobietami z blond włosami i niebieskimi oczami. Oni nie mają czasu, by pracować”. Imam Mohammad Tawhidi powiedział te słowa, bo zdecydowanie lepiej zna mentalność i cele tych islamistów, niż unijni politycy i urzędnicy.
- Część polityków podkreśla, że polski rząd oprócz uchodźców z Ukrainy i tak przyjął już setki tysiące imigrantów zarobkowych.
- Faktycznie w 2022 roku polską granicę przekroczyło legalnie, powtarzam legalnie 183 tys. osób z krajów muzułmańskich. Cudzoziemcom z tego obszaru przyznano łącznie 135 tys. zezwoleń na pracę. Takie zezwolenie dotyczy jedynie pracy u konkretnego pracodawcy i nie jest równoznaczne z pozwoleniem na stałe zamieszkanie w Polsce. I jest to przyjazd w określonym celu, na konkretne zaproszenie.
- Dlaczego temat przymusowej relokacji imigracyjnej wraca jak bumerang do nas?
- To skutek błędnych decyzji otwierania granic bez planu, pomysłów i rozwiązań. Ten problem ciągnie się od 2015 roku, kiedy Angela Merkel, bez zgody, a nawet konsultacji z innymi państwami członkowskimi otworzyła dla wszystkich chętnych drzwi do Unii Europejskiej. Niestety, ani ona, ani nikt z unijnych, politycznych elit nie poniósł za to odpowiedzialności. Bruksela dalej w tej kwestii nie ma planu, bo gdyby miała to nie wróciłby temat wymuszania przyjmowania imigrantów. Na pomoc uchodźcom z Ukrainy też nie mieli pomysłu. Pochowali się pod biurkami w Brukseli i dopiero po trzech miesiącach wojny zaczęli z niedowierzaniem spoglądać na Polskę, która przyjęła pod dach miliony uchodźców. Dlatego obecna polityka Unii Europejskiej jest bardzo krzywdząca dla Polski. Jest bardzo niesprawiedliwa i nie może być realizowana. Mieszkańcy Jastrzębia-Zdroju przyjęli uchodźców z płonącej Ukrainy i do teraz ponad 400 pozostaje w naszym mieście. Nadal ich wspieramy, mają pełne zaopatrzenie socjalne, pracę. Dzieci chodzą do naszych szkół w Jastrzębiu-Zdroju. Czy do Jastrzębia od urzędników z Brukseli wpływa zwrot kosztów za całe to wsparcie? NIE! Dla mnie polityka Unii Europejskiej to polityka braku odpowiedzialności, sprawiedliwości, uczciwości. Działania Brukseli są karą za naszą solidarność. Bo jak inaczej to nazwać?
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Jan Ostoja
Napisz komentarz
Komentarze