Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 13:15
PRZECZYTAJ!
Reklama

Nie chcesz naciąć się na oszusta? Sprawdź, komu wrzucasz pieniądze do puszki

Codziennie można spotkać mężczyzn i kobiety zbierających pieniądze do puszek, np. na chore dzieci. Niestety zdarza się, że pod wizerunkiem wolontariusza kryje się oszust.

Autor: iStock

Żeby prowadzić zbiórkę, należy mieć na to odpowiednie zezwolenie. Bez dokumentów taka zbiórka jest nielegalna.

Czym jest zbiórka publiczna?

Polega na zbieraniu gotówki lub darów rzeczowych w miejscach publicznych. Zbierający oraz darczyńcy zazwyczaj się nie znają. Cel zbiórki związany jest pożytkiem publicznym, takim jak kultura, dobroczynność albo cele religijne.

Pieniądze zebrane w trakcie zbiórki, np. wrzucane do puszek, nie są ewidencjonowane, co oznacza, że nie jest śledzona tożsamość darczyńcy ani to, ile przekazał.

Jak sprawdzić, czy zbiórka jest legalna?

Podczas spotkania z osobą zbierającą datki w miejscu publicznym zarówno darczyńca, jak i wolontariusz, widzą się najczęściej po raz pierwszy. Taka sytuacja sprzyja próbom oszustwa i w konsekwencji przekazaniu swoich pieniędzy nie osobom potrzebującym, tylko naciągaczom. 

Żeby zweryfikować legalność zbiórki, wystarczy odwiedzić stronę internetową Portalu Zbiórek Publicznych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, dostępną pod adresem zbiorki.gov.pl. 

Ponadto warto pamiętać, że wolontariusz biorący udział w zbiórce powinien mieć identyfikator ze swoim imieniem i nazwiskiem, numerem zbiórki, nazwą akcji (także nazwą organizatora akcji) i celem inicjatywy.

Co grozi organizatorowi nielegalnej zbiórki publicznej?

Nielegalne prowadzenie zbiórki publicznej to złamanie art. 56 Kodeksu wykroczeń, karane grzywną do 5000 zł. Jeśli cel zbiórki jest fikcyjny, mamy do czynienia z oszustwem karanym z art. 286 Kodeksu karnego. Za to grozi kara pozbawienia wolności nawet do 8 lat. 

Jeśli mamy wątpliwości dotyczących legalności zbiórki, warto zgłosić swoje podejrzenia na policję.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama