Jastrzębie-Zdrój jest miastem specyficznym. Łatwym albo trudnym do rządzenia, w zależności od tego, jaką drogę obierze prezydent. Największy atut miasta jest zarazem jego słabością. Mowa o Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Dzięki dobrze płatnym miejscom pracy i podatkom płaconym przez JSW, nie borykamy się z problemami rozwojowymi i społecznymi, z jakimi musi się mierzyć wiele samorządów na Śląsku.
Jednakże, ta prosperita nie trwać będzie wiecznie, a co najgorsze nie mamy na to żadnego wpływu.
Popyt na węgiel koksowy jest uzależniony od globalnych trendów gospodarczych, targanych takimi czynnikami jak pandemia, wojna, inflacja, kryzys energetyczny czy Zielony Ład, osłabiający konkurencyjność unijnej gospodarki. Oznacza to, że Jastrzębie-Zdrój jak żadne inne miasto w Polsce, uzależnione jest od czynników zewnętrznych. Daje to niewielkie pole manewru tutejszym prezydentom. W zasadzie mają tylko dwa wyjścia. Mogą budować alternatywne dla węgla koksowego fundamenty rozwoju miasta albo nie robić nic licząc, że podczas ich kadencji nie wydarzy się nic złego. Prezydent Anna Hetman wybrała drugi wariant. Rządzi od 10 lat i to jest najlepszy moment, aby zapytać co się zmieniło przez tę dekadę w Jastrzębiu-Zdroju? Rzecz jasna nie chodzi nam o budowę osiedlowej drogi, remont szkoły czy udany festyn.
Pytamy o sprawy zasadnicze.
Czy uruchomiony został proces, który pozwoli naszemu miastu oderwać się od gospodarki monokulturowej? Czy prezydent ma pomysł na to, jak zainwestować w młodych mieszkańców, aby nie opuszczali masowo Jastrzębia-Zdroju? Czy przez te 10 lat powstał plan modernizacyjny, który poprawiłby funkcjonalność miasta i zmienił jego charakter z wielkiego blokowiska w miejscowość, która ma nowoczesne centrum, dobrze rozwinięte sołectwa i osiedla oraz przyjazne tereny rekreacyjne? Odpowiedź brzmi - trzy razy „nie”. Prezydent Anna Hetman przyjęła zasadę, że jak się nic nie robi to się przynajmniej niczego nie popsuje. To nie jest metoda rządzenia dobra dla Jastrzębia-Zdroju. Nasze miasto z każdym rokiem coraz gorzej wypada w rankingach analizujących tempo i kierunek rozwoju samorządów oraz jakość pracy lokalnych władz. W większości tych zestawień wypadamy słabo, a w niektórych, tych najważniejszych, jesteśmy najgorsi na Śląsku. Liczby nie kłamią.
Z Jastrzębiem-Zdrój jest coś nie tak.
Budujemy najmniej mieszkań, opuszcza nasze miasto najwięcej ludzi, inwestujemy najmniej. To nie są klęski żywiołowe, nad którymi nie można zapanować, ale skutek bezradności władz. Nawet analizując program wyborczy Anny Hetman na najbliższą kadencję, trudno w nim wyczuć jakiś powiew świeżości. Jest tam cała litania obietnic, ale nie tworzą one wartości dodanej. Nie zapowiadają zasadniczej zmiany. Powinni o tym pamiętać mieszkańcy idąc 7 kwietnia na wybory. Nie stać nas na zmarnowanie kolejnych, pięciu lat.
Napisz komentarz
Komentarze