O tym, że źle dzieje się na oddziale dziecięcym, matki małych pacjentów alarmowały już od dawna, ale oliwy do ognia dolał reportaż wyemitowany przez telewizję TVS.
- Dziecko zrobiło podczas badania kupę, a pani doktor zwróciła mi uwagę: pani dziecko się zesrało. Dla mnie jest to niedopuszczalne i karygodne.
- Pierwsze, co zobaczyłam to umywalkę wyszczerbioną. W środku, jest grzyb i pleśń, a tam w szpitalu chorują dzieci. Dziecko może podbiec i uderzyć się, bo nie jest to niczym zabezpieczone.
- Panie lekarki, chociaż były bardzo miłe i przejęte losem mojej córki, powiedziały wprost, że nie dysponują sprzętem ratującym życie i jeśli dziecko się zatrzyma, nie będą w stanie udzielić jej pomocy.
- Niestety, zostałam odesłana z duszącym się dzieckiem do Rybnika. Tutaj nie było pediatry na miejscu. Pani doktor, lekarz ogólny będąca na miejscu, nie chciała nawet spojrzeć na dziecko. Kazała zamknąć drzwi, bo jest jej zimno.
To nie były opinie anonimowych rozmówców, ale słowa matek powiedziane wprost do kamery. Telewizja nie wywołała, lecz jedynie podsumowała problem.
- Niestety, nas rodziców, dochodzą niepokojące informacje, które stanowią zagrożenie dla zdrowia i życia dzieci. Podczas weekendowej opieki nie ma na dyżurach pediatrów, a co za tym idzie nie ma możliwości, w miejscu zamieszkania, uzyskania opieki zdrowotnej. Rodzice z dziećmi są odsyłani do pobliskich miast, a to dla rodziców i dziecka dodatkowa komplikacja. Jest to niewyobrażalna sytuacja i żądamy jej wyjaśnienia: Jak to jest możliwe, że istoty najbardziej bezbronne, jakimi są nasze dzieci, nie mają zapewnionej podstawowej pomocy zdrowotnej? - napisali m.in. rodzice dzieci w piśmie skierowanym do dyrekcji WSS 2.
Podczas sesji z możliwości przedstawienia swojej opinii skorzystała każda ze stron. Rodzice, przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego, samorządowcy, a także pracownicy szpitala. Trudno nie przyznać racji lekarzom i pielęgniarkom, że nie zasłużyli na taką falę „hejtu”, jaka rozlała się w Internecie po emisji reportażu. Z drugiej strony trudno w tym materiale doszukiwać się przekłamań. „Hejt” nie jest przejawem złości, lecz raczej bezsilności rodziców. Praktycznie wszyscy uczestnicy dyskusji zgodzili się, że szpital wymaga natychmiastowej akcji ratunkowej. Byli też zgodni w tym, co należy zrobić.
Oddział pediatryczny powinien zostać przeniesiony do głównego budynku Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 2.
Koszt takiej operacji wynosi przynajmniej 5,5 mln zł. Nie ma na to pieniędzy w budżecie miasta, co nie znaczy, że władze nie mogą nic zrobić. Organem prowadzącym szpital jest Urząd Marszałkowski. Województwem rządzi Platforma Obywatelska. Prezydent Anna Hetman też jest z tego ugrupowania, a to oznacza, że spośród jastrzębskich samorządowców najlepiej nadaje się do pertraktacji z marszałkiem Wojciechem Saługą. Dobre informacje napłynęły z Warszawy. Na styczniowym posiedzeniu Sejm uchwalił budżet na 2018 rok. Dzięki interwencji posła Grzegorza Matusiaka znalazło się w nim 700 tys. zł na służbę zdrowia w Jastrzębiu - Zdroju. To sporo, ale problemów pediatrii nie rozwiąże tym bardziej, że odpowiedzialność za szpital i tak spoczywa na władzach wojewódzkich,a nie centralnych.
Napisz komentarz
Komentarze