- Regulamin MOSiR jest „dziurawy”?
- Mówiąc kolokwialnie - tak. Sprawę „dziurawego” regulaminu MOSiR, a zwłaszcza zasad najmu lokali użytkowych stanowiących własność miasta zgłaszałem już w poprzedniej kadencji. Coś jest nie tak skoro w niewielkim przetargu, dotyczącym wynajmu na okres lata pomieszczenia handlowo-gastronomicznego na kąpielisku, przychody miasta mogły zostać uszczuplone aż o 10 000 złotych miesięcznie. Trzeba wyjaśnić, co było tego przyczyną? Zaniedbania urzędników, niezrozumiały pośpiech, nadinterpretacja zapisów regulaminu, a może kumulacja tych czynników?
- Nawet jak na budżet MOSiR, tak kwota nie powala na kolana.
- Jeśli chodzi o finanse publiczne nie ma kwot dużych i małych. Wszystkie są ważne, a utrata każdej złotówki musi mieć swoje konsekwencje. Poza tym chodzi też o nieakceptowanie negatywnych mechanizmów w skali całego miasta. Jeśli przymkniemy oko na stracone 10 tys. zł w MOSiR, to nie będzie nam też przeszkadzać kolejne dziesięć, które „umknie” w innej jednostce. Wtedy zadziała efekt skali i okaże się, że z powodu źle organizowanych konkursów i przetargów, nasze miasto traci miliony. Na to nie może być zgody. W przypadku dyskusyjnego konkursu ogłoszonego przez MOSiR wygrała oferta z kwotą 14 514 złotych miesięcznie. Firma, która była gotowa zapłacić 24 723 zł, przegrała. Lekką ręką odrzucono ofertę, która dla miasta była o 70 proc. korzystniejsza. Moim zdaniem stało się to na wskutek niczym nieuzasadnionego, urzędniczego „pośpiechu” i złej interpretacji zapisów regulaminów.
- Myśli pan, że to jest wierzchołek góry?
- Mam nadzieję, że to była tylko wpadka, choć o tym problemie mówiłem już w zeszłej kadencji. Otrzymywałem podobne informacje od przedstawicieli firm, ale nikt nie chciał o tym otwarcie mówić. Natomiast teraz dostałem dokumenty, z których jasno wynika, że popełniono błędy na szkodę miasta. Jak wynika z zarządzenia Prezydenta Miasta z 2016 roku, w sprawie szczegółowych zasad najmu miejskich lokali, każdy oferent powinien złożyć oświadczenie o braku zaległości wobec miasta Jastrzębie-Zdrój. Urzędnicy MOSiR odrzucili korzystniejszą ofertę ponieważ uważali, że oferent powinien napisać, że „nie posiada wobec miasta Jastrzębie-Zdrój oraz jednostek organizacyjnych Miasta-Jastrzębie-Zdrój wymagalnego zadłużenia”. Urzędnicy MOSiR wskazali też, że w dokumentach oferenta nie było aktualnego odpisu z właściwego rejestru albo innej centrali ewidencji wystawione nie wcześniej niż 6 miesięcy. Regulamin dopuszcza przecież możliwość, że w przypadku wygrania konkursu oświadczanie potwierdzające prowadzenie działalności gospodarczej zostanie dostarczone przed podpisaniem umowy najmu.
- Zakłada pan, że urzędnicy zbyt mocno trzymali się kruczków prawnych nie patrząc na ekonomiczne aspekty sprawy?
- Jak już wspomniałem, dla mnie był to niezrozumiały pośpiech. 21 maja do godz. 14.00 mijał termin składania ofert. Jeszcze w tym samym dniu otworzono koperty w obecności oferentów. Już na drugi dzień przegrani otrzymali odpowiedź o odrzuceniu ofert. Natomiast 23 maja była gotowa umowa do podpisania z podmiotem, który przestawił o ponad 70% gorszą ofertą. Moim zdaniem jest to przykład złej interpretacji zapisów regulaminów. Lekką ręką obniżono miesięczny przychód miasta o 10 000 złotych. Może to nie jest fortuna, ale proszę zapytać o znaczenie takiej kwoty w placówkach kulturalnych, klubach sportowych czy organizacjach społecznych, gdzie liczy się każda złotówka. W ilu jeszcze takich postępowaniach nasze miasto poniosło straty?
Rozmawiał Jerzy Filar
Napisz komentarz
Komentarze