Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 3 lipca 2024 01:15
PRZECZYTAJ!
Reklama

Piotr Szereda, przewodniczący Komisji Budżetu i Skarbu: w ilu jeszcze takich postępowaniach nasze miasto poniosło straty?

Podczas majowej sesji Rady Miasta radny Piotr Szereda zwrócił uwagę na dziwny proceder stosowany przez MOSiR podczas prowadzenia konkursu ofert. Zarzucił urzędnikom tej placówki niegospodarność i uszczuplenie dochodów miasta o koło 10 000 złotych miesięcznie. Sprawa dotyczy trybu wyboru oferentów na dzierżawę pomieszczenia handlowo - gastronomicznego na terenie „Kąpieliska Zdrój”, w okresie od 22 czerwca do 31 sierpnia tego roku. Poprosiliśmy radnego Szeredę o przybliżenie sprawy.
Piotr Szereda, przewodniczący Komisji Budżetu i Skarbu: w ilu jeszcze takich postępowaniach nasze miasto poniosło straty?

- Regulamin MOSiR jest „dziurawy”?

- Mówiąc kolokwialnie - tak. Sprawę „dziurawego” regulaminu MOSiR, a zwłaszcza zasad najmu lokali użytkowych stanowiących własność miasta zgłaszałem już w poprzedniej kadencji. Coś jest nie tak skoro w niewielkim przetargu, dotyczącym wynajmu na okres lata pomieszczenia handlowo-gastronomicznego na kąpielisku, przychody miasta mogły zostać uszczuplone aż o 10 000 złotych miesięcznie. Trzeba wyjaśnić, co było tego przyczyną? Zaniedbania urzędników, niezrozumiały pośpiech, nadinterpretacja zapisów regulaminu, a może kumulacja tych czynników?

- Nawet jak na budżet MOSiR, tak kwota nie powala na kolana.

- Jeśli chodzi o finanse publiczne nie ma kwot dużych i małych. Wszystkie są ważne, a utrata każdej złotówki musi mieć swoje konsekwencje. Poza tym chodzi też o nieakceptowanie negatywnych mechanizmów w skali całego miasta. Jeśli przymkniemy oko na stracone 10 tys. zł w MOSiR, to nie będzie nam też przeszkadzać kolejne dziesięć, które „umknie” w innej jednostce. Wtedy zadziała efekt skali i okaże się, że z powodu źle organizowanych konkursów i przetargów, nasze miasto traci miliony. Na to nie może być zgody. W przypadku dyskusyjnego konkursu ogłoszonego przez MOSiR wygrała oferta z kwotą 14 514 złotych miesięcznie. Firma, która była gotowa zapłacić 24 723 zł, przegrała. Lekką ręką odrzucono ofertę, która dla miasta była o 70 proc. korzystniejsza. Moim zdaniem stało się to na wskutek niczym nieuzasadnionego, urzędniczego „pośpiechu” i złej interpretacji zapisów regulaminów.

- Myśli pan, że to jest wierzchołek góry? 

- Mam nadzieję, że to była tylko wpadka, choć o tym problemie mówiłem już w zeszłej kadencji. Otrzymywałem podobne informacje od przedstawicieli firm, ale nikt nie chciał o tym otwarcie mówić. Natomiast teraz dostałem dokumenty, z których jasno wynika, że popełniono błędy na szkodę miasta. Jak wynika z zarządzenia Prezydenta Miasta z 2016 roku, w sprawie szczegółowych zasad najmu miejskich lokali, każdy oferent powinien złożyć oświadczenie o braku zaległości wobec miasta Jastrzębie-Zdrój. Urzędnicy MOSiR odrzucili korzystniejszą ofertę ponieważ uważali, że oferent powinien napisać, że „nie posiada wobec miasta Jastrzębie-Zdrój oraz jednostek organizacyjnych Miasta-Jastrzębie-Zdrój wymagalnego zadłużenia”. Urzędnicy MOSiR wskazali też, że w dokumentach oferenta nie było aktualnego odpisu z właściwego rejestru albo innej centrali ewidencji wystawione nie wcześniej niż 6 miesięcy. Regulamin dopuszcza przecież możliwość, że w przypadku wygrania konkursu oświadczanie potwierdzające prowadzenie działalności gospodarczej zostanie dostarczone przed podpisaniem umowy najmu.

- Zakłada pan, że urzędnicy zbyt mocno trzymali się kruczków prawnych nie patrząc na ekonomiczne aspekty sprawy? 

- Jak już wspomniałem, dla mnie był to niezrozumiały pośpiech. 21 maja do godz. 14.00 mijał termin składania ofert. Jeszcze w tym samym dniu otworzono koperty w obecności oferentów. Już na drugi dzień przegrani otrzymali odpowiedź o odrzuceniu ofert. Natomiast 23 maja była gotowa umowa do podpisania z podmiotem, który przestawił o ponad 70% gorszą ofertą. Moim zdaniem jest to przykład złej interpretacji zapisów regulaminów. Lekką ręką obniżono miesięczny przychód miasta o 10 000 złotych. Może to nie jest fortuna, ale proszę zapytać o znaczenie takiej kwoty w placówkach kulturalnych, klubach sportowych czy organizacjach społecznych, gdzie liczy się każda złotówka. W ilu jeszcze takich postępowaniach nasze miasto poniosło straty?

Rozmawiał Jerzy Filar


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama