Austriacki koncern ZKW Group specjalizuje się w produkcji systemów oświetleniowych i elektroniki. Ściśle współpracuje z branżą motoryzacyjną. Produkuje dla takich marek, jak: Audi, Opel, Volvo, BMW, Volkswagen, Man czy Scania. Główna siedziba firmy mieście się w Wieselburgu w Austrii, ale fabryki rozproszone są po całym świecie. Łącznie firma zatrudnia około 7,5 tys. osób. Koncern dobrze prosperuje i rozszerza działalność. W Polsce powstanie fabryka z lżejszą produkcją, głównie z montowaniem wiązek kabli. Praca będzie ręczna, głównie siedząca.
Władze koncernu planują, że 90 proc. załogi w powstającym zakładzie stanowić będą kobiety.
Dlaczego piszemy o inwestycji w Wodzisławiu? Ponieważ były spore szanse na to, aby fabryka powstała w Jastrzębiu-Zdroju. Nie jest tajemnicą, że austriacki inwestor rozważał kilka lokalizacji. Na krótkiej liście znalazły się: Mikołów, Gliwice, Racibórz, Jastrzębie-Zdrój i Wodzisław. Wiadomo, jak wyglądają takie negocjacje. Sporo, a w zasadzie najwięcej, zależy od samych gospodarzy. Zagraniczni inwestorzy nie znają specyfiki i atutów polskich miast. Trzeba ich zachęcić, przekonać i zapewnić najlepsze warunki. Trzy pierwsze z piątki miast były średnio zainteresowane austriacką fabryką. W Gliwicach roi się od takich firm. Podobnie jest w Rybniku.
Z kolei Mikołów to zasobna miejscowość, oparta na zamożności swoich mieszkańców oraz na małej i średniej przedsiębiorczości. Na austriackiej inwestycji najbardziej powinno zależeć dwóm pozostałym miastom. Wodzisław wykorzystał szansę.
- Przedstawicielom firmy spodobała się lokalizacja. Przekonało ich to, że niedaleko znajdują się duże osiedla. Liczą również na lokalny rynek pracy - powiedziała lokalnej prasie przedstawicielka tamtejszego magistratu.
Jeżeli Austriakom spodobały się blokowiska w Wodzisławiu, to w Jastrzębiu-Zdroju powinni oniemieć z zachwytu, skoro nasze miasto - poza Zdrojem i sołectwami - jest jednym wielkim osiedlem.
Mimo takich atutów, władze miasta pozwoliły, aby sąsiedni samorząd zgarnął im sprzed nosa takiego pracodawcę. Co jastrzębski magistrat robi nie tak, że omijają nas inwestorzy? Przedstawicielka urzędu w Wodzisławiu powiedziała, że rozmowy z ZKW Group trwały od kilku miesięcy. To znaczy, że ktoś na najwyższym szczeblu decyzyjnym, bez udziału fleszy i kamer, negocjował warunki inwestycji, która zmieni oblicze tego niewielkiego i borykającego się ze sporymi problemami miasta. Tymczasem w Jastrzębiu-Zdroju, w grudniu ubiegłego roku przy medialnym zadęciu zorganizowano pierwszą międzynarodową konferencję gospodarczą „partnerstwo poprzez gospodarkę”.
Efekty tego epokowego wydarzenia są nieznane poza tym, że ciastka były dobre.
W tym roku w magistracie utworzono stanowisko głównego specjalisty - pełnomocnika prezydenta miasta do spraw rozwoju gospodarczego i przedsiębiorczości. Objęła je Izabela Grela, była etatowa asystentka prezydent Anny Hetman. Nie podważamy jej kompetencji, ale trudno nie doszukać się drugiego dna tej nominacji. Niedawno weszła w życie ustawa zakazująca utrzymywania w urzędach asystentów. Nowe stanowisko pozwoliło pani Izabeli zachować etat w magistracie. Można się jedynie zastanawiać, czy zechcą z nią rozmawiać inwestorzy. Ludzie z grubym portfelem nie tracą czasu na pośredników i wolą negocjować z osobami, które podejmują decyzje. Patrząc na to, co dzieje się w Jastrzębiu-Zdroju, istnieją obawy, że prezydent Anna Hetman nie chce albo nie potrafi rozmawiać
z inwestorami. (fil)
Napisz komentarz
Komentarze