Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 24 grudnia 2024 00:00
PRZECZYTAJ!
Reklama

Wyszliśmy z tych wyborów silniejsi

Rozmowa z Łukaszem Kaszą, przewodniczącym Rady Miasta w kadencji 2014-2018 i kandydatem na prezydenta miasta, który w wyborach uzyskał drugi wynik.

 

- Jest Pan rozczarowany wynikiem wyborów?

- Na demokrację nie wolno się obrażać. Każdy odpowiedzialny samorządowiec musi być przygotowany na wyborcze zwycięstwa i porażki. Nie czuję rozczarowania lecz wdzięczność do tysięcy jastrzębian, z którymi podczas kampanii miałem okazję rozmawiać i uścisnąć im dłoń. Bezpośredni kontakt z ludźmi jest najcenniejszym doświadczeniem i najlepszym motywatorem do dalszej pracy.

 

- W sumie, wybory niczego nie zmieniły w Jastrzębiu-Zdroju. Prezydent obroniła stanowisko, układ sił w Radzie Miasta został taki sam.

- Układ sił został taki sam, ale zmieniły się nieco proporcje. Prawo i Sprawiedliwość zanotowało najlepszy wynik w historii jastrzębskiego samorządu. Wyszliśmy z tych wyborów silniejsi…

 

- Prezydent Anna Hetman w jednym z wywiadów stwierdziła, że dobry wynik PiS w naszym mieście jest efektem medialnego nacisku, aby głosować na partie „warszawskie”.

- Trudno się zgodzić z taką opinią. W tych wyborach partią „warszawską” była przede wszystkim Platforma Obywatelska, która w naszym mieście schowała się za komitetem wyborczym Anny Hetman. To nie prezes PiS ale przewodniczący PO rozkazuje swoim działaczom w terenie z kim mogą, a raczej z kim nie mogą zawiązywać koalicji samorządowych.

 

- Jest Pan zaskoczony tym, że wybory w Jastrzębiu-Zdroju zakończyły się w pierwszej turze?

- W pierwszych medialnych relacjach z podliczania głosów prognozowano, że w naszym mieście dojdzie do drugiej tury. Pamiętajmy, że prawie 50 proc. wyborców głosowało na innego kandydata, niż Anna Hetman. W demokracji nie ma to znaczenia, czy ktoś wygrał jednym czy tysiącem głosów, ale zwycięstwo „o włos” jest dla prezydenta sygnałem, że jego poparcie społeczne oparte jest na kruchym fundamencie. Po stronie Anny Hetman była też wyborcza statystyka. W samorządach bardzo rzadko się zdarza, aby prezydent miasta został odwołany już po pierwszej kadencji. Wyborcy są generalnie wyrozumiali i dają swoim kandydatom więcej czasu na wykazanie się sukcesami albo naprawienie błędów.

 

- Mając zdecydowaną większość w Radzie Miasta też będziecie wyrozumiali?

- My zawsze jesteśmy wyrozumiali i gotowi do współpracy jeśli projekty przygotowane przez prezydent Hetman są dobre dla mieszkańców i miasta. Nasze pomysły dotyczące przyszłości i rozwoju Jastrzębia-Zdrój są jednak diametralnie inne. W jednym z powyborczych wywiadów stwierdziła ona, że „najlepszym skutkiem wydatków miejskich ubiegłej kadencji były nawet nie poszczególne inwestycje, a szereg wydarzeń, które zwiększyły integrację jastrzębian i poczucie ich miejskiej tożsamości”. To jedno zdanie doskonale opisuje programowy spór, jaki od czterech lat toczy się w jastrzębskim samorządzie. My chcemy dać mieszkańcom chleb, czyli inwestycje, a środowisko Anny Hetman stawia na igrzyska.

 

- Najbliższa kadencja nie złagodzi tego sporu?

- Wszystko zależy od prezydent Hetman. Jeśli przygotuje plan na nową kadencję na miarę wyzwań, przed jakimi stoi nasze miasto, jesteśmy otwarci na współpracę. Natomiast my zdania nie zmienimy, a po wyborach jesteśmy jeszcze bardziej zdeterminowani, aby priorytetem dla rozwoju Jastrzębia-Zdroju nie stały się imprezy integracyjne, ale gospodarka i inwestycje. W ciągu ostatnich lat spadliśmy z 21 na 45 miejsce w rankingu aktywności inwestycyjnej miast na prawach powiatu. To są sprawy ważne. Tworzy się rankingi aktywności gospodarczej, pozyskiwania środków zewnętrznych, skuteczności inwestycyjnej. Niestety, nigdzie nie spotkałem się z rankingiem miast, które najlepiej organizują imprezy integracyjne dla mieszkańców.

 

- Uważa Pan, że elementy brudnej kampanii też miały wpływ na wyniki wyborów?

- Jestem przekonany, że jastrzębianie są zbyt dojrzali politycznie, aby w swoich decyzjach wyborczych kierować się anonimowymi kłamstwami i oszczerstwami. Brudna kampania, choć nie decyduje o wyniku, zostawia jednak trwały, trudny do usunięcia ślad w przestrzeni publicznej. Byliśmy tego świadkami podczas tych wyborów. Pod koniec kampanii do części jastrzębskich mieszkań trafiła ulotka pełna kłamliwych inwektyw pod adresem niektórych kandydatów Prawa i Sprawiedliwości. Ujęto ludzi, którzy to kolportowali. Tropy wiodą do osób z obozu Anny Hetman, ale mam nadzieję, że działo się to bez jej wiedzy. Moje środowisko polityczne nie walczy za pomocą brudnych metod ponieważ są one nieskuteczne i potęgują tylko negatywne emocje w czasach, kiedy Jastrzębie-Zdrój potrzebuje zgody.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama