Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 24 grudnia 2024 00:13
PRZECZYTAJ!
Reklama

Powtórka z rozrywki?

Wybory niewiele zmieniły na samorządowej scenie Jastrzębia-Zdroju. Prezydent Anna Hetman obroniła stołek, a Prawo i Sprawiedliwość umocniło przewagę w Radzie Miasta. Co to oznacza dla miasta? Liczmy na to, że będzie dobrze, ale szykujmy się na kolejną, trudną i nerwową kadencję.

 

Przed wyborami wielu regionalnych komentatorów wróżyło zmianę na stołku prezydenta Jastrzębia-Zdroju. Było kilka poważnych przesłanek, aby te proroctwa się spełniły. Rządy Anny Hetman trudno uznać za prorozwojowe, a tego miasto potrzebuje, jak powietrza. Prezydent w jednym z wywiadów sama przyznała, że równie ważne, jak inwestycje są dla niej wydarzenia integrujące mieszkańców.

 

Przypomina to trochę atmosferę z Titanica. Ludzie się bawili choć statek szedł na dno.

 

Symbolem tej kadencji stało się otwarcie Ośrodka Wypoczynku Niedzielnego, któremu miejska propaganda nadała rangę epokowego wydarzenia. Trochę to krępujące, bo przecież w porównaniu z ofertą rekreacyjną innych miast, OWN trudno uznać za lokalny Disneyland. Uważni obserwatorzy kampanii wyborczej zapewne zauważyli, że urzędująca prezydent zagrała w niej rolę dobrej, wyrozumiałej, troskliwej matki i gospodyni. To była ryzykowna narracja, ale w Jastrzębiu-Zdroju się sprawdziła. Na drugim biegunie stał Łukasz Kasza, który jest poważnym, poukładanym człowiekiem i w taki sam sposób potraktował wyborców. I może właśnie dlatego przegrał. Kandydaci startujący za pięć lat powinni dobrze zapamiętać te lekcję.

 

Wybory, przynajmniej w Jastrzębiu-Zdroju, wymagają nie tylko poważnej debaty, ale także elementów reality show, świątecznego odpustu i opery mydlanej.

 

Ulotki programowe są ważne, ale o zwycięstwie mogą przesądzić baloniki, długopisy, parasole, kapelusze i cały zestaw gadżetów, które wdzięcznym mieszkańcom można ofiarować w zamian za głos. Anna Hetman wygrała o włos. Ułamki procenta ustrzegły ją przed dogrywką. Wielu z nas zastanawia się, co by było gdyby doszło do drugiej tury? Pewną wskazówką może być atmosfera przedwyborczej debaty. Przypomnijmy, że w Domu Zdrojowym przy jednym stole zasiadło czworo kandydatów na prezydenta. Wbrew oczekiwaniom, obyło się bez pyskówek, złośliwości i aluzji pod adresem rywali. Debatę zlekceważyła Anna Hetman. Wielu jastrzębian odebrało to jako pokaz arogancji i nieuzasadnionej pewności siebie. Gdyby doszło do drugiej tury, pozostali kandydaci zapewne zaapelowaliby o poparcie dla Łukasza Kaszy. Oczywiście, to nie jest gwarancja sukcesu. Przekazywanie głosów przez liderów nigdy nie ma arytmetycznego przełożenia na wynik głosowania.

 

Generalnie, wynik jastrzębskich wyborów otwiera bardzo szerokie pole do politycznych i socjologicznych analiz.

 

O ile na fotelu prezydenta jastrzębianie chcieli po raz kolejny zobaczyć Annę Hetman, tak w Radzie Miasta zaufali jej największym rywalom, czyli Prawu i Sprawiedliwości, które razem ze swoim koalicjantem, Wspólnotą Samorządową, zapewniło sobie większość. Najlepszy wynik w wyborach do Rady Miasta uzyskał Łukasz Kasza, na którego zagłosowało 1463 mieszkańców. Anna Hetman, startująca także do Rady, zdobyło ponad 120 głosów mniej. Czego to dowodzi? Być może jastrzębianie boją się powierzyć stery miasta jednej opcji. Nie chcą pełni władzy dla PiS. Boją się też dominacji PO, schowanej za „niezależną” Anną Hetman. Po części jest to dobre, bo oba organy władzy samorządowej patrzą sobie na ręce, ale z drugiej strony grozi paraliżem decyzyjnym miasta. Jedno jest pewne. Cokolwiek się wydarzy ciągu najbliższych pięciu lat, źródłem tego będzie decyzja podjęta przez mieszkańców 21 października 2018 roku.  

Jerzy Filar


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama