W czasach wolnej Polski jeszcze się nie zdarzyło, aby podczas wyborów samorządowych doszło do tylu nieprawidłowości w naszym mieście. Pisaliśmy już o tym w poprzednim numerze gazety. Do Sądu Okręgowego w Gliwicach wpłynął protest przeciwko ważności wyborów w Jastrzębiu-Zdroju. Największe cuda działy się w okręgu nr 3. Z listy Anny Hetman startował tam Bolesław Lepczyński, który mimo bardzo słabego wyniku dostał się do Rady Miasta. W tym okręgu ciekawie wyglądał skład niektórych komisji do liczenia głosów. W jednej z nich (nr 24) przewodniczącą była Aleksandra Maria Lepczyńska, a w innej (nr 25) zasiadała Dominika Daria Lepczyńska. Protestujący domagali się, aby sąd za pomocą bazy PESEL sprawdził, czy obie panie są aby wnuczkami Bolesława Lepczyńskiego. Gdyby zachodziło między nimi takie pokrewieństwo, mielibyśmy do czynienia z naruszeniem przepisów Kodeksu Wyborczego. Sprawa była o tyle ważna, bo właśnie w tym okręgu mogło dojść do nieprawidłowości przy liczeniu głosów. Z listy Kukiz’15 startował tam Artur Domaszk. Oficjalnie, w obwodzie nr 24 zdobył 9 głosów. Tymczasem wiele więcej osób było gotowych potwierdzić, że oddało głos na Domaszka. Rozprawa odbyła się w Rybniku, w Ośrodku Zamiejscowym Sądu Okręgowego. Sędziowie zdecydowali o sprawdzeniu kart do głosowania w obwodowych komisjach, gdzie - zdaniem wnioskodawców - mogło dojść do sfałszowania wyników.
Okazało się, że w komisji nr 24 Artur Domaszk zdobył nie dziewięć - jak podano w oficjalnym protokole - lecz 41 głosów!
Do podobnej sytuacji doszło w komisji nr 4. Jeden z kandydatów w protokole miał wpisane zero. Po sądowej weryfikacji okazało się, że otrzymał dziewięć głosów. Sąd uznał także za słuszny sprzeciw związany z obecnością członków rodzin kandydatów na radnych z listy KWW Koalicja Anny Hetman. Tak się działo w komisjach nr 24, 25 oraz 28. I to by było na tyle.
Sąd oddalił protest wyborczy.
Gdyby został uznany, wybory musiałyby zostać powtórzone. Zdaniem Sądu nie miało to sensu, ponieważ wyniki głosowania w sprawdzonych obwodach i nie tak nie miały wpływu na ogólny wynik wyborów w skali całego miasta. Co do udziału krewnych kandydatów w komisjach, Sąd uznał, że takie przypadki powinny być zgłaszane „do góry”, aby uniknąć podobnych naruszeń prawa w przyszłości.
Komentarz
Trudno przejść do porządku dziennego nad takim wyrokiem Sądu. Strażnicy sprawiedliwości stwierdzili, że doszło do fałszowania wyników, co jest przestępstwem, ale nikogo nie ukarali. Jednym słowem hulaj dusza, wyborczego piekła nie ma. Jastrzębianie, którzy będą zasiadać w komisjach podczas najbliższych wyborów, powinni zapamiętać tę cenną radę sądu. Wyczyniajcie cuda nad urną, a wszystko i tak ujdzie wam na sucho. A swoją drogą ciekawe, jaki był prawdziwy wynik wyborów w Jastrzębiu-Zdroju? Skoro w dwóch komisjach wyniki kandydatów pomylono o 455 i 900 proc., jaką mamy pewność, że w innych wszystko było OK.? Niestety, nie ma to już większego znaczenia, bo minął termin protestów wyborczych.
Napisz komentarz
Komentarze