Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 14:01
PRZECZYTAJ!
Reklama

Gdzie wiatr zawieje tam twarz wystawią…

Wspólnota Samorządowa staje się powoli jastrzębskim Polskim Stronnictwem Ludowym. Nie chodzi rzecz jasna o umiłowanie wsi, lecz o niezwykłą umiejętność obracania się w kręgach władzy przy stosunkowo niskim poparciu.

 

Z początkiem lutego wybuchła w Jastrzębiu-Zdroju pierwsza bomba towarzyska nowego sezonu politycznego. W odstawkę poszedł wiceprezydent Robert Chojecki, syn znanej mamy, przyjaciółki najważniejszej figury w mieście. Jego miejsce zajął Robert Cichowicz. Na stronie magistratu wystawiono mu kompetencyjną laurkę, ale ważniejsze jest to, czego nie napisali. Otóż nowy wiceprezydent jest także członkiem komisji rewizyjnej we Wspólnocie Samorządowej Jastrzębia-Zdroju. Mówimy o organizacji kierowanej przez Mariana Janeckiego, byłego prezydenta, którego Anna Hetman w 2014 roku pozbawiła stanowiska i wpływów. Jeżeli ktoś myśli, że to jest „samowolka” Cichowicza, ten się myli. W portalach przyjaznych magistratowi napisano, że „zamiana na stanowisku zastępcy prezydenta to efekt zawiązanej współpracy w Radzie Miasta pomiędzy Koalicją Samorządową prezydent Anny Hetman i klubem Wspólnoty Samorządowej”.

 

O tym, że może dojść do takiej sytuacji wiedzieliśmy już na początku tego roku.

 

Nasz informator doniósł nam o spotkaniu w restauracji Dąbrówka, gdzie przy jednym stole zasiedli ludzie Anny Hetman i Wspólnoty Samorządowej. Teraz już wiemy, co dostała ekipa Janeckiego. Ciekawe, co muszą dać w zamian? Jak wiadomo, polityka polega na wymianie przysług. Nikt nikomu nie daje niczego za darmo. Co ma do zaoferowania Wspólnota Samorządowa? Stanowisko wiceprezydenta jest warte co najmniej przewodniczącego Rady Miasta. Nowy sojusznik może to dać Annie Hetman. Piotr Szereda, obecny przewodniczący, został wybrany dziesięcioma głosami Prawa i Sprawiedliwości, i trzema Wspólnoty Samorządowej, ale to one stanowią tak zwany języczek u wagi. Stawiamy dolary przeciwko kasztanom, że wkrótce dojdzie do kolejnego transferu, tym razem nie w magistracie, lecz w Radzie Miasta. Oficjalnie nie dzieje się nic złego. Wspólnota Samorządowa nie wypowiedziała jeszcze umowy koalicyjnej Prawu i Sprawiedliwości.

 

W życiu trudno jednak mieć żonę i kochankę, a co dopiero w polityce. Między PiS a PO, w naszym mieście sprytnie ukrytym za Anną Hetman, jest zbyt duża wrogość, aby mogło dojść do porozumienia na poziomie samorządu. Zresztą próba dogadania się, podjęta przez Piotra Szeredę zaraz po wyborach, spełzła na niczym. To najlepszy dowód na to, że na przeszkodzie nie stoją ludzie, a szyldy partyjne.

 

Jeżeli Wspólnota Samorządowa zmieni partnera, to po związku z PiS pozostanie jej wiele burzliwych i wzruszających wspomnień.

 

W wyborach w 2014 roku, jastrzębscy działacze tej partii nie wystawili swojego kandydata, a siły i środki skupili na promocji Mariana Janeckiego, który bronił stołka w barwach Wspólnoty Samorządowej.

 

Z perspektywy czasu widać, jak duży był to błąd. PiS nie wyczuł wtedy, że Janecki nie jest atutem, lecz obciążeniem w wyborach. Mieszkańcy byli już zmęczeni jego rządami. Wybrali Annę Hetman, bo chcieli zmian. Kto wie, jak potoczyłyby się wybory, gdyby PiS też zaproponował swojego kandydata, rozpoznawalnego, ale nie kojarzonego z lokalną polityką. Podczas ubiegłorocznych wyborów doszło do odwrotnej sytuacji. To Wspólnota Samorządowa nie wystawiła swojego kandydata, lecz poparła Łukasza Kaszę z PiS. Nie doprowadziło to do przełomu. Wspólnota Samorządowa wyciągnęła z tych lekcji wnioski. Skoro nie mogą już grać pierwszych skrzypiec w jastrzębskim samorządzie postanowili przyłączyć się w charakterze akompaniatorów do orkiestry Anny Hetman. (fil)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama