Wybory do Parlamentu Europejskiego nie obyły się bez niespodzianek. Pozytywnie zaskoczyła przede wszystkim frekwencja. Do urn poszło aż 45,68 proc. uprawnionych do głosowania obywateli. Polacy uchodzą za jeden z najbardziej euroentuzjastycznych narodów Wspólnoty, ale po raz pierwszy udowodnili, że pozytywne emocje potrafią przekuć na konkretne decyzje przy urnach wyborczych.
Pokazaliśmy, że nie tylko zależy nam na obecności w Unii Europejskiej, ale chcemy także mieć wpływ na tempo i kierunek jej rozwoju.
Wybory zdecydowanie wygrało Prawo i Sprawiedliwość uzyskując 45,38 proc. głosów i wyprzedzając Koalicję Europejską o prawie siedem punktów procentowych (38,47 proc.). Większość przedwyborczych sondaży zapowiadało zwycięstwo PiS, ale taką przewagę z pewnością należy uznać za niespodziankę. Zgodnie z oczekiwaniami trzecie miejsce zajęła Wiosna (6,06 proc.) choć wielu komentatorów wróżyło Robertowi Biedroniowi dwucyfrowy wynik. Rozczarowało też poparcie dla Konfederacji (4,55 proc.) i Kukiz’15 (3,69 proc.), które nie przekroczyły pięcioprocentowego progu wyborczego i w konsekwencji nie uczestniczyły w podziale mandatów.
Ciekawie potoczyły się wybory w województwie śląskim.
Większość sondaży dawało tutaj więcej szans Koalicji Europejskiej, a przy założeniu, że wejdzie też Kukiz’15 albo Konfederacja, dla PiS komentatorzy rezerwowali dwa mandaty. Tymczasem partia Jarosława Kaczyńskiego odniosła zwycięstwo w województwie śląskim i wprowadziła troje europosłów z naszego regionu. Wśród nich jest poseł Izabela Kloc, która w poprzednich wyborach do Sejmu była „jedynką” na okręgowej liście PiS. Jej odejście do Brukseli stworzy sporą polityczną lukę, o której wypełnienie potoczy się zapewne ostra walka. Cztery lata temu na mikołowską posłankę głosowało ponad 43 tys. osób. Kto w październiku zagospodaruje ten kapitał? Na razie partyjni liderzy niechętnie odkrywają karty. Na pewno gęsto zrobi się na liście PiS.
Wśród znanych i mocnych nazwisk, jak jastrzębski poseł Grzegorz Matusiak, pojawią się zapewne nowi kandydaci z aspiracjami.
O głosy prawdopodobnie powalczy Michał Woś, były wicemarszałek województwa śląskiego, awansowany niedawno na ministra w miejsce Beaty Kempy. Kto wie, czy Bolesław Piecha startem do Sejmu nie zechce sobie osłodzić goryczy porażki w wyborach do Europarlamentu, tym bardziej że po odejściu Izabeli Kloc został szefem okręgu PiS.
Nie wiadomo na razie, co zrobi Platforma Obywatelska. W okręgu rybnickim PO ma troje rozpoznawalnych posłów, którzy zapewne powalczą o reelekcję: Gabriela Lenartowicz, Krzysztof Gadowski i Marek Krząkała. Problem w tym, że jeśli utrzyma się stosunkowo niskie poparcie dla PO, ta trójka może się nie zmieścić w Sejmie. W najgorszej sytuacji jest Krzysztof Gadowski, który dotychczas mandat zdobywał głównie dzięki głosom z Jastrzębia-Zdroju. Obecna koniunktura polityczna jest dla niego niekorzystna. W naszym mieście, w wyborach do Europarlamentu PiS zdeklasował rywali. Poparcie dla partii Jarosława Kaczyńskiego było u nas o wiele wyższe, niż w skalach okręgu, województwa i kraju.
Nie wolno jednak wykluczyć odwrócenia tendencji, które może dać zapowiadany przez opozycję sojusz z samorządowcami.
Jeśli na listach PO pojawi się desant z urzędów miejskich, w naszym okręgu mają przynajmniej jednego pewniaka z szansą na przyzwoity wynik. Anna Hetman wygrała wybory na prezydenta Jastrzębia-Zdroju i stosunkowo łatwo może odwołać się do ubiegłorocznego elektoratu. Oczywiście, byłby to pocałunek śmierci dla Krzysztofa Gadowskiego, bo na dwoje posłów z naszego miasta PO nie może liczyć. Jednego za to możemy być pewni, że walka o polski parlament zapowiada się równie ciekawie, a może ciekawiej, niż bój o Europarlament. Jako gazeta mocno osadzona w jastrzębskich realiach będziemy Państwa namawiać, aby podczas decyzji wyborczych kierować się nie tylko politycznymi sympatiami, ale także patriotyzmem lokalnym.
Jerzy Filar
Napisz komentarz
Komentarze