Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 22 grudnia 2024 05:22
PRZECZYTAJ!
Reklama

„Nasi” są dobrzy, „oni” są źli

Prezydent Anna Hetman mianowała swoim zastępcą radnego Romana Foksowicza z Platformy Obywatelskiej. Ta decyzja przemknęła przez media bez emocjonalnych komentarzy. Natomiast, kiedy etaty w firmach związanych z Jastrzębską Spółką Węglową dostali ludzie kojarzeni z Prawem i Sprawiedliwością, gazety i portale zaroiły się od publikacji o „układach”. Wniosek z tego płynie jeden. Działacze i sympatycy PiS powinni lądować na bezrobociu z zakazem pracy, dopóki partia nie przestanie rządzić.

Media mają swoje sympatie, ale powinny zachowywać przynajmniej trochę zdrowego rozsądku. Na pewno zabrakło go przy komentowaniu sprawy etatów dla partyjnych działaczy i sympatyków. Ostatnio, najbardziej spektakularnym wydarzeniem z tej tematycznej półki jest stanowisko wiceprezydenta Jastrzębia-Zdroju dla Romana Foksowicza, radnego i ważnego działacza Platformy Obywatelskiej. Można tę kandydaturę oceniać na wiele sposobów, ale i tak wiadomo, co jest najważniejsze. Anna Hetman wystartowała do wyborów z listy i za pieniądze PO. Sukces po części zawdzięcza sobie, ale także całemu partyjnemu aparatowi, który pomógł jej sfinansować i zrobić dobrą kampanię, a w konsekwencji zwyciężyć.

To jest zobowiązanie i dług, który trzeba spłacić.

Każdy, kto rozumie polityczne mechanizmy, nie powinien krytykować Anny Hetman. Wybór Foksowicza jest oczywisty. Nie zmienia to faktu, że może on okazać się dobrym wiceprezydentem. Lokalne media podeszły do tej sytuacji bez emocji, skupiając się raczej na przekazaniu informacji. Inaczej ma się sprawa z awansami dla działaczy Prawa i Sprawiedliwości. W styczniu „Gazeta Wyborcza”, a w ślad za nią lokalne media, opublikowały wstrząsający artykuł o „zaciągu” PiS, m.in. w spółkach związanych z JSW. Do jednej z rad nadzorczych trafił Łukasz Kasza, przewodniczący Rady Miasta.

Gdyby zdjąć z tej informacji polityczny balast, łatwo dostrzec korzyści z takiego transferu.

Kasza jest absolwentem prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Skończył tę uczelnię, jako jeden z najlepszych studentów. Obronił pracę magisterską właśnie o radach nadzorczych. Z drugiej strony, jako ważna osoba w samorządzie, idealnie nadaje się do roli godzenia interesów miasta i spółki. Zawsze słyszymy, że JSW i jej spółki córki, powinny brać pod uwagę otoczenie społeczne, w którym działają. Zapewne, gdyby Łukasz Kasza zasiadł za kasą w supermarkecie, pojawiłby się komentarz, że zagraniczna sieć szuka dojścia do partii rządzącej. Podobnie ma się sprawa z Tadeuszem Sławikiem, przewodniczącym Komisji Polityki Gospodarczej i Bezrobocia Rady Miasta. W samorządzie działa od wielu kadencji, poza tym jest znanym i cenionym przedsiębiorcą. Kto, jak nie tacy ludzie, mają zasiadać w radach nadzorczych? Media wiedzą jednak swoje. Nie liczy się wiedza i doświadczenie Sławika. Ważna jest tylko legitymacja PiS.

Między awansem Romana Foksowicza, a stanowiskami dla Łukasza Kaszy i Tadeusza Sławika jest też pewna różnica.

Samorząd obraca publicznymi pieniędzmi. Podatnicy utrzymujący urzędników, mają prawo wiedzieć, komu i za co płacą. Natomiast JSW jest spółką giełdową, która nawet nie musi ogłaszać konkursów na stanowiska. A w biznesie, jeżeli czegoś nie trzeba robić, to się tego nie robi. Skoro prezydent Hetman może kręcić kadrową karuzelą w magistracie i miejskich spółkach, nie odmawiajmy prawa do zmian w JSW, zwłaszcza jeżeli są one korzystne. Od czasu, kiedy koalicja PO-PSL przestała odpowiadać za polskie górnictwo, giełdowy kurs akcji jastrzębskiej spółki wzrósł o prawie 500 proc.

Jerzy Filar


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama