Spółdzielnia chce, abyśmy na pierwszej stronie, wielkimi literami zamieścili takie sprostowanie:
- Nieprawdziwe są informacje podane w treści artykułu, że jakoby w Górniczej Spółdzielni Mieszkaniowej w Jastrzębiu-Zdroju była afera jakiej jeszcze nigdy nie było i że afera ta, związana jest z rzekomą demolką, do jakiej doszło podczas remontu balkonów, przy ul. Kusocińskiego 2-20. Remont balkonów został wykonany zgodnie z projektem budowlanym, balkony mają obecnie estetyczny wygląd i są bezpieczne.
- Nieprawdą jest, że balkony typu loggie są własnością indywidualną właścicieli lokali mieszkalnych.
- Nieprawdą jest, że remont balkonów wpłynął negatywnie na wartość mieszkań.
Gdybyśmy byli naprawdę złośliwi, faktycznie zamieścilibyśmy to sprostowanie na pierwszej stronie bijącymi po oczach literami. Taki wpis podziałałby zapewne na mieszkańców jak płachta na byka i kto wie, czy prezesi GSM nie dostaliby jedynej i niepowtarzalnej szansy na sprawdzenie, jak wygodnie podróżuje się na taczce.
Ale po kolei.
- Dziesiątki mieszkańców zbiera się na spotkaniach, pisze listy do gazet, alarmuje radnych. Z tego co wiemy do Jastrzębia-Zdroju wybiera się jedna z telewizji z programem interwencyjnym. Jeśli to nie jest afera, to co nią jest? Jeśli nie jest demolką wyburzenie betonowych ścian oddzielających balkony i wstawienie tam plastikowych atrap, przez które wszystko widać, słychać i czuć, to co można nazwać demolką?
- Przepis, że balkony nie są własnością mieszkańców, dla władz GSM oznacza, że bez wiedzy i woli lokatorów mogą tam wparować ekipy budowlane i obedrzeć ludzi z namiastki intymności.
- Nie zasługuje na polemikę zarzut, że taki „remont” nie wpłynął na wartość lokali.
Tyle polemiki, a dla przypomnienia, o co chodzi w sporze mieszkańców ul. Kusocińskiego z władzami GSM.
Pisały o tym gazety w sąsiednich miastach i ogólnopolski „Fakt”. W Jastrzębiu-Zdroju temat wywołuje słabe zainteresowanie, bo dla części mediów GSM jest reklamodawcą, a w dodatku przewodniczącym Rady Nadzorczej spółdzielni jest radny z ekipy prezydent miast. Z władzą nikt nie chce zadzierać.
Oto jaki los zgotowano lokatorom bloków przy ul. Kusocińskiego 2-20. Zgodnie ze wcześniejszymi zapowiedziami w budynkach przeprowadzono remont balkonów. Miały być wymienione balustrady i kafelki, a zamiast tego wyburzono ścianki działowe między balkonami, a w ich miejsce zamontowano cieńkie, wąskie, niedochodzące do podłogi i sufitu, parawany z laminatu. Takie przegrody są trudne do pogodzenia w domach wczasowych, bo pozbawiają intymności i komfortu. Tymczasem mieszkańcy bloków przy Kusocińskiego mają taką sytuację znosić nie przez dwa tygodnie w roku, ale przez całe życie. Nie dość, że widzą i słyszą sąsiadów, to muszą jeszcze wdychać ich dym papierosowy. Lokatorzy próbowali wstrzymać remont, przypominając władzom spółdzielni, że mają własnościowe mieszkania, ale nic nie wskórali.
W Szkole Podstawowej nr 20, odbyło się spotkanie mieszkańców z władzami spółdzielni. Prezes chyba wystraszył się ludzi, ponieważ przysłał zastępcę.
- Chcemy wiedzieć, dlaczego na balkonach wyburzono ścianki działowe. Na jakiej zrobiono to podstawie prawnej, bez naszej zgody - pytała między innymi Barbara Milewska. Wskazała przy tym orzeczenie Sądu Najwyższego, z którego wynika, że loggia stanowi część mieszkania, czyli własność indywidualną. - Bo znajduje się we wnęce. Można powiedzieć, że jest niedomkniętym pomieszczeniem. Oznacza to, że koszty związane z loggią ponosi w całości właściciel lokalu - argumentowała mieszkanka.
Mieszkańcy domagają się przywrócenia dawnych, betonowych ścianek działowych. Spółdzielnia zamiast szukać rozwiązania brnie dalej i usiłuje wmówić, że wszystko jest ok. Oczywiście, do sprawy będziemy wracać. (fil)
Napisz komentarz
Komentarze