O staraniach, aby kolej wróciła do Jastrzębia-Zdroju, można napisać książkę. Najważniejsze, że ten temat nigdy nie zniknął z przestrzeni publicznej.
- W kadencji 2010-2014 zaczęliśmy budować strategię rozwoju Jastrzębia-Zdroju. Byłem wówczas przewodniczącym Rady Miasta i zaprosiłem przewodniczących wszystkich klubów. W takim gronie pracowaliśmy i wypracowaliśmy strategię pięciu pól strategicznych, w tym połączenia kolejowego do Katowic - mówi radny Tadeusz Sławik.
Sprawy nabrały rozpędu w lutym 2018 roku, kiedy poseł Grzegorz Matusiak zorganizował spotkanie, m.in. z Andrzejem Bittelem, wiceministrem infrastruktury i twórcą programu „Kolej plus”, Ireneuszem Merchelem, prezesem Zarządu PKP PLK S.A. oraz jastrzębskimi radnymi Prawa i Sprawiedliwości. W efekcie, odtworzenie linii pasażerskich z naszym miastem zostało wpisane w ogólnopolskie plany rozbudowy kolejowej infrastruktury. Najlepsze informacje pojawiły się jednak w ubiegłym miesiącu. Jastrzębie-Zdrój zostało wpisane w plany największej inwestycji w powojennej Polsce, czyli budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. To gigantyczny projekt, którego koszt sięgnie 35 mld złotych. W planach jest nie tylko jedno z największych lotnisk na świecie, położone w Baranowie między Łodzią a Warszawą, ale także sieć szybkiej kolei, prowadzącej do CPK.
Pod koniec stycznia rząd przedstawił Strategiczne Studium Lokalizacyjne, czyli określił, którędy przebiegać będą nowe linie kolejowe.
Zaplanowano dziesięć tzw. szprych. Dla województwa śląskiego najważniejsza jest ta oznaczona numerem „7”. Wśród uwzględnionych tam nowych połączeń jest także linia nr 170 prowadząca przez Jastrzębie Zdrój do Bogumina w Czechach. Inwestycja ta umożliwi szybką podróż pomiędzy Katowicami a Ostrawą. Pociągi osiągną prędkość między 160 a 250 kilometrów na godzinę. Według planów, składy z Jastrzębia-Zdroju będą odjeżdżać co godzinę.
- Inwestycja ma dwa wymiary - lokalny i międzynarodowy. Lokalny, ponieważ doprowadzi kolej do Jastrzębia-Zdroju, największego w Polsce i jednego z największych miast w UE bez dostępu do kolei pasażerskiej. Międzynarodowy, bo odcinek ten będzie częścią europejskiej trasy kolejowej dużych prędkości łączącej Katowice i Ostrawę. Dziś fundusze unijne dofinansowują pierwszy krok tej inwestycji, czyli przygotowanie dokumentacji. Zabiegamy o to, by w przyszłości wsparły również inne połączenia kolejowe prowadzące do CPK - mówiła Małgorzata Jarosińska-Jedynak, minister funduszy i polityki regionalnej.
W gminach, przez które ma przebiegać trasa kolejowych inwestycji towarzyszących CPK, trwają teraz konsultacje społeczne.
Jak się okazuje, nie wszyscy cieszą się z rządowych planów. W Mikołowie, leżącym po drodze do Jastrzębia-Zdroju, mieszkańcy rozpoczęli protest, do którego przyłączył się Stanisław Piechula, burmistrz tego miasta.
- Analizując szczegółowo proponowane korytarze kolejowe, nie tylko nie możemy zaakceptować, ale i w żadnym wypadku dopuścić do realizacji proponowanych rozwiązań z uwagi na ich niszczycielski charakter w stosunku do długoletnich i kosztownych inwestycji naszej Gminy i jej mieszkańców oraz chronionego i unikalnego przyrodniczo charakteru tych terenów - napisał na swoim profilu facebookowym Stanisław Piechula.
Miejmy nadzieję, że pomysłodawcy CPK są przygotowani na takie sytuacje. Może warto, aby jastrzębscy samorządowcy spróbowali przekonać kolegów z Mikołowa, że taka kolej to ogromna szansa na rozwój całego Śląska, na którym skorzystają mieszkańcy całego regionu.
Sprzeciw Mikołowa zapewne nie utrudni całościowego harmonogramu tej inwestycji, ale może zaburzyć plany na naszym, lokalnym odcinku.
W Mikołowie łatwo protestować przeciwko nowym połączeniom, bo często odjeżdżają stamtąd pociągi do Katowic. Wielu mieszkańców zostawia auta na parkingu przed dworcem i pociągiem jedzie do stolicy województwa. Jastrzębianie nie maja takich luksusów. Wciąż jesteśmy największym miastem w Europie pozbawionym połączeń kolejowych.(fil)
Napisz komentarz
Komentarze