Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 25 grudnia 2024 02:14
PRZECZYTAJ!
Reklama

Obiecanki cacanki, a za darmo nie pojedziesz

Sztandarową obietnicę wyborczą prezydent Anny Hetman możemy włożyć między bajki. Koronawirus posłużył za pretekst do rezygnacji z planu bezpłatnej komunikacji miejskiej.

 

„Niestety, na dzień dzisiejszy, z pełną świadomością muszę powiedzieć i z ogromną przykrością – myślę, że teraz wielu z państwa będzie też zawiedzionych – nie możemy wprowadzić komunikacji za zero złotych dla wszystkich mieszkańców. Nasz budżet jest tak uszczuplony, że będą cięcia wszędzie tam, gdzie tylko jest to możliwe” – ten ogłoszony kilka dni temu komunikat zwieńczył sześcioletni, medialny spektakl, który zakończył się wystrychnięciem na dudka pasażerów MZK.

 

Wiadomo, że kryzys gospodarczy spowodowany koronawirusem dotknął także samorządy. Miasta szukając oszczędności rezygnują z wielu planów i inwestycji.

 

W Jastrzębiu-Zdroju to zaciskanie pasa ma wymiar wyjątkowy, bo dotyczy najważniejszej obietnicy, dzięki której prezydent Anna Hetman wygrała wybory.

 

Bezpłatna komunikacja – chyba nie było jastrzębianina, na którego taka zapowiedź nie podziałała elektryzująco. To nic, że nie mamy kolei. Będziemy za to mieli darmowe autobusy. Wystarczy tylko zagłosować na Annę Hetman. Z pijarowego punktu widzenia był to strzał w dziesiątkę. Z obietnicami takiego kalibru bywa jednak tak, że trzeba je zrealizować. Z tym poszło już gorzej.

 

Komunikacja miejska stała się piętą achillesową Anny Hetman dając medialną pożywkę jej przeciwnikom i sprowadzając na miasto sporo problemów. Wchodzenie i wychodzenie PKM z MZK. Powierzanie usług przewozowych zewnętrznym firmom, które zrywały umowy. Strajki kierowców. Wreszcie żenujący spektakl z początkową odmową bezpłatnych przejazdów dla honorowych krwiodawców. To cud, że komunikacja autobusowa w mieście w ogóle działa. Gdyby prezydent naprawdę chciała zrealizować swoją obietnicę, mogłoby się to zakończyć widowiskową katastrofą.  Dałoby się uniknąć tych problemów, gdyby kandydatka Platformy Obywatelskiej poważnie potraktowała mieszkańców. Wystarczyło ludziom powiedzieć prawdę, że nie ma darmowej komunikacji. Transport publiczny utrzymywany jest z kieszeni podatników. Jeśli pasażerowie nie płacą za bilety, to ten brak musi uzupełnić miejska dotacja. To prawda, że w niektórych miastach można za darmo jechać autobusem. Zazwyczaj dzieje się tak w mniejszych miejscowościach, które są bogate albo gdzie jest mało linii i nie ma organizacyjnych komplikacji. Jastrzębie-Zdrój nie należy do tej kategorii. Miasto jest rozległe i gęsto zaludnione, a sprawę utrudniają relacje własnościowe Międzygminnego Związku Komunikacyjnego, gdzie sporo do powiedzenia mają też inne miasta. Koronawirus sprowadził na nas wiele nieszczęść, ale przynajmniej w tym przypadku poszedł na rękę władzom Jastrzębia-Zdroju.

 

Było oczywiste, że „zerowa” komunikacja nie zostanie wprowadzona, ale nie było pomysłu, jak się z tego wycofać nie drażniąc zawiedzionych mieszkańców. Dzięki pandemii i jej katastrofalnym skutkom gospodarczym wytłumaczenie jest proste: kasa świeci pustkami, ale cieszmy się, że miasto nie zbankrutowało.

 

Na razie nie wiadomo, czy bezpłatna komunikacja została odwołana czy też zawieszona w oczekiwaniu na lepsze czasy, które niewątpliwie nadejdą. W 2023 roku odbędą się wybory samorządowe. Coś trzeba będzie ludziom obiecać.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama