Pandemia jest trudnym okresem zwłaszcza dla szkolnictwa, bo nie da się wszystkiego załatwić przez internet. Chodzi nie tylko o nauczanie, ale także o sprawy organizacyjne. Siłą rzeczy rozwiązanie wielu problemów powinno poczekać przynajmniej do chwili, aż da się przeprowadzić normalne konsultacje z rodzicami czy samorządowcami. Tymczasem władze Jastrzębia-Zdroju postanowiły wykorzystać zamieszanie spowodowane koronawirusem do wprowadzenia kontrowersyjnych zmian. Należy do nich pomysł łączenia klas piątych i szóstych w Szkole Podstawowej nr 15. Rodzice są zszokowani i zbulwersowani. Kilka lat temu namawiano ich, aby posyłać dzieci w wieku sześciu lat do szkoły, bo będą miały lepszy komfort nauczania. Teraz w ramach oszczędności władze miasta chcą zagęszczać klasy. Odbije się to na poziomie nauczania, bo wiadomo, że lepsze wyniki osiąga się w mniejszych grupach. Sprawa jest bulwersująca z jeszcze jednego powodu. Epidemiolodzy nie pozostawiają złudzeń, że tak łatwo nie pozbędziemy się koronawirusa. Póki co jedynym skutecznym środkiem zaradczym jest ograniczanie kontaktów międzyludzkich. Tymczasem w jastrzębskiej szkole, uczniowie zamiast zachowywać dystans będą sobie wchodzić na głowę. Szkoda, że przed podjęciem takiej decyzji nie powstrzymali prezydent Anny Hetman radni z jej drużyny. Aż pięcioro z nich jest przecież nauczycielami. Rodzice uczniów SP 15 na ręce przewodniczącego Rady Miasta złożyli pismo protestacyjne.
Rozmowa z Piotrem Szeredą, przewodniczącym Rady Miasta.
- Jak Pan ocenia decyzję prezydent Anny Hetman w sprawie łączenia klas w SP 15?
- Pismo rodziców dotarło do mnie niedawno. Aby podjąć konkretne działania muszę mieć więcej informacji i poznać powody, dla których władze miasta zdecydowały się na taki ruch. Na pewno czas na takie decyzje nie jest fortunny. Ze względu na koronawirusa praktycznie nie odbywają się konsultacje społeczne. Rodzice i dzieci nie mogą mieć wrażenia, że ważne dla nich decyzje zapadają poza ich plecami. Nie tylko w tej sprawie wpłynęły do mnie skargi na działania naczelnika Wydziału Edukacji. Będę domagał się wyjaśnień.
- Monitoruje Pan jak działa miasto w czasie pandemii?
- Oczywiście, że tak. Ten trudny czas dezorganizuje nie tylko pracę zawodową, ale także nasze życie prywatne. Właśnie dlatego chciałbym szczególną uwagę zwrócić na pracę nauczycieli. Ma ona ogromny wpływ na życie wielu rodzin zwłaszcza tam, gdzie dzieci powinny w normalnym czasie pół dnia spędzić w szkole. Z informacji jakie otrzymuję od nauczycieli wykonujących swoje obowiązki w systemie zdalnej pracy wyłania się obraz nowych wyzwań i problemów dla tej grupy zawodowej.
- Jakie to problemy?
- Na przykład planowanie lekcji w nowym systemie nauczania zajmuje więcej czasu i bardzo często trwa nawet do północy. Choć uczniowie i rodzice w internetowej komunikacji z nauczycielami powinni się trzymać standardowych godzin pracy, bywa i tak, że konsultacje trwają nawet późnym wieczorem, a także w soboty, niedziele i święta.
- Często zawodzi też technika.
- To osobny temat. Usterki techniczne, zakłócenia w przesyłaniu danych, trudności z łączeniem z powodu obciążenia internetu…To wszystko zdarza się nagminnie i niestety negatywnie wpływa na jakość pracy. Nauczyciele eksploatują własny sprzęt komputerowy, żeby umożliwić kontakt rodzicom i uczniom poprzez: e-dziennik, e-mail, SMS/MMS, WhatsApp i inne zupełnie nowe platformy, z których trzeba korzystać. Rodzice nie zawsze są chętni do współpracy, ponieważ nie znają tych aplikacji, a nie wszyscy chcą się nauczyć czegoś nowego.
- Jakie będzie jastrzębskie szkolnictwo po pandemii?
- Wszyscy powtarzają wokół, że po pandemii nic już nie będzie takie samo, jak wcześniej. Jeśli to prawda, to bądźmy dobrej myśli i liczmy, że jastrzębskie szkolnictwo w długofalowej perspektywie zmieni się na lepsze, choć optymizm studzą takie informacje, jak plany łączenia klas w „piętnastce”. Na razie, póki szkolnictwo działa online, życzmy wszystkim nauczycielom, rodzicom i oczywiście uczniom wiele wyrozumiałości, wytrzymałości oraz dużej odporności.
Petycja rodziców w sprawie niełączenia klas V i VI w Szkole Podstawowej nr 15.
Zwracamy się z prośbą o niełączenie klas w naszej szkole. Wprawdzie obecna sytuacja prawna nie określa minimalnej liczby uczniów w klasie to do tej pory nasze dzieci uczyły się w trzech zespołach klasowych, dotyczy to zarówno klas V jak i VI. Było to korzystne dla wszystkich. Taki podział gwarantował zindywidualizowane podejście do dziecka, a przecież to jest główny priorytet pracy z uczniem. Szczególne znaczenie ma to w tych rocznikach gdzie obowiązek szkolny dotyczył sześcioletnich dzieci. Nauka w połączonych klasach, czyli liczniejszych, jest dla nas niewyobrażalna gdyż z pewnością obniży dotychczasowy komfort nauczania, jak również negatywnie wpłynie na sferę emocjonalną dzieci.
W klasach planowanych do likwidacji uczą się dzieci, które kilka lat temu w wieku sześciu lat posłaliśmy do szkół, do czego nas rodziców bardzo zachęcano. Obiecano nam wtedy szczególną troskę i dbałość o to, aby kształciły się w jak najlepszych warunkach. Teraz czeka nasze pociechy kolejna rewolucja w ich edukacji.
W związku z obecną sytuacją światowej pandemii, która już w znaczny sposób wpłynęła na destabilizację poczucia bezpieczeństwa dzieci, zmiana klasy i wychowawcy jest dla nas rodziców niedopuszczalna pozbawiona czysto ludzkiej empatii i zrozumienia obecnej sytuacji.
W trosce o nasze dzieci zasięgnęliśmy opinii pani psycholog, która na co dzień pracuje z dziećmi i młodzieżą. Usłyszeliśmy, iż:
„Planowane zmiany z pewnością odcisną piętno na psychice młodego człowieka, będą trudnym i silnym przeżyciem emocjonalnym. Dzieci będą zmuszone od nowa budować swoją pozycję w grupie i dostosować się do wymogów nowej sytuacji. Wiem z doświadczenia, że często takie zmiany przepłacały zaburzeniami emocjonalnymi i somatycznymi. W obecne sytuacji, gdzie w znaczny sposób został naruszony dobrostan społeczny dzieci wejście w nowy zespół klasowy będzie miażdżące dla ich poczucia bezpieczeństwa. Dzieci potrzebują więzi, od kilku lat budowały je między sobą, budowały je ze swoją wychowawczynią, potrzebują wrócić w to samo bezpieczne dla nich miejsce, aby „zbudować” się na nowo, po dramacie światowego kataklizmu jakim jest pandemia. To dzięki więziom i relacjom będą miały szansę wyjść obronną ręką z tak trudnej sytuacji”.
Rozbijając zespoły klasowe chcecie Państwo pozbawić nasze dzieci podstawowej bariery ochronnej.
Napisz komentarz
Komentarze