O Górniczej Spółdzielni Mieszkaniowej wspominamy w każdym numerze, ale jak tu nie pisać, kiedy sami dostarczają pretekstów. Prezes GSM jest postacią - delikatnie mówiąc - malowniczą.
O jego życiu osobistym nie piszemy, bo to nie nasza sprawa, ale zarządzanie spółdzielnią to już jest problem mieszkańców i naszych czytelników.
A dzieje się sporo. Prawa ręka Weycherta w GSM, czyli kierownik Dariusz J. dostał niedawno prokuratorski zarzut o znieważenie Prezydenta RP. Chodzi o jego udział w kampanii wyborczej w 2018 r. i kolportaż ulotek, których treść uznano za naruszającą prawo. Dariusz J., pod pseudonimem „Korab” znalazł się na odtajnionej przez IPN liście współpracowników PRL-owskich służb. Jest tam też nazwisko Zbigniewa Podmagórskiego (ps. „Działkowiec”) byłego przewodniczącego Rady Nadzorczej GSM.
To jest sensacyjna i bulwersująca sprawa związana z GSM. Są też smutne i przykre.
Pięć lat temu prezes Weychert wyrzucił z pracy związkowca i szefa grupy wykonawstwa własnego. Z pracownika o nieposzlakowanej opinii i wieloletnim stażu zrobiono pospolitego złodzieja. Pisaliśmy już o tym obszernie i nie będziemy wracać do szczegółów. W każdym razie związkowiec okazał się niewinny, a Powiatowa Inspekcja Pracy nakazała przywrócić go do pracy. Prezes GSM nie wykonał tego wyroku. Sprawa trafiła do sądu. W pierwszej instancji nakazano spółdzielni zapłacić 300 tys. zł odszkodowania. W rozprawie apelacyjnej tę kwotę obniżono do 39 tys. zł, którą GSM od razu zapłaciła. To jednak nie koniec. Zwolniony pracownik zapowiada kasację w Sądzie Najwyższym albo apelację w Strasburgu. Za te prawne batalie płacą mieszkańcy ze swoich składek lokatorskich. Kto wie, czy w sądzie nie skończy się też zamieszanie wokół balkonów w blokach przy ul. Kusocińskiego.
Na razie, wściekli mieszkańcy poskarżyli się na prezesa GSM do wojewody śląskiego.
Przypomnijmy krótko, co się stało w blokach przy ul. Kusocińskiego 2-20. Zgodnie ze wcześniejszymi zapowiedziami w budynkach przeprowadzono remont balkonów. Miały być wymienione balustrady i kafelki, a zamiast tego zafundowano mieszkańcom prawdziwą demolkę. Wyburzono ścianki działowe między balkonami, a w ich miejsce zamontowano cienkie, wąskie, nie dochodzące do podłogi i sufitu, parawany z laminatu.
Generalnie, GSM stała się najbardziej medialną spółdzielnią mieszkaniową w okolicy, a jej prezes prawdziwym, lokalnym celebrytą, Często goszczącym na łamach „Gazety Wyborczej”.
Nie inaczej było i w tym przypadku. „Wyborcza” z wielkim entuzjazmem poinformowała, że Gerard Weychert pozwał do sądu... Andrzeja Dudę Prezydenta RP zarzucając mu brak wypełniania obowiązków w zakresie stania na straży konstytucji. Sąd Okręgowy w Rybniku odrzucił pozew z oczywistego powodu, że prezydenta chroni immunitet. Poza tym „zarzuty” odnoszą się do normalnej działalności politycznej głowy państwa. Andrzeja Dudę rozliczą z tego za cztery lata wyborcy. Sprawa powinna wylądować w koszu, ale w sukurs Weychertowi przyszedł Sąd Apelacyjny, który uchylił decyzję pierwszej instancji i przyzwolił na proces. To zaskakująca decyzja, ale nie można wykluczyć, że jest ona elementem politycznej gry, toczącej się wokół wymiaru sprawiedliwości. To niebezpieczny precedens. Łatwo sobie wyobrazić, że z podobnym zarzutem wystąpi np. milion Polaków niezadowolonych z obecnego prezydenta. A za cztery lata, jeśli najwyższy urząd przejmie ktoś z opozycji, zwolennicy PiS skorzystają z tej ścieżki i zasypią sądy pozwami. Nie sprzyja to powadze urzędu Prezydenta RP ani wymiaru sprawiedliwości. Sprzyja jedynie Gerardowi Weychertowi, bo odwraca uwagę od problemów GSM. (fil)
Napisz komentarz
Komentarze