Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 24 listopada 2024 04:54
PRZECZYTAJ!
Reklama

„Szprycha” niezgody

Spośród wszystkich odcinków, przez które ma przebiegać sieć kolei szybkich prędkości, największy opór przeciwko tej inwestycji jest na „naszej” trasie Katowice - Jastrzębie - Ostrawa. Wszystko za sprawą samorządowców powiatu mikołowskiego. Nie chcą szybkiej kolei na swoim terenie i nie godzą się na żaden z wariantów zaproponowanych przez spółkę Centralny Port Komunikacyjny. Dla dobra Jastrzębia-Zdrój prezydent Anna Hetman powinna porozmawiać z burmistrzem Mikołowa Stanisławem Piechulą. Obydwoje mają zbieżne sympatie polityczne i łatwiej im będzie znaleźć wspólny język.
„Szprycha” niezgody

Zamieszanie wokół kolei szybkich prędkości osiągnęło kolejny poziom. Spółka Centralny Port Komunikacyjny pod koniec ubiegłego roku przedstawiła propozycje tras „szprychy” nr 7, biegnącej z Katowic do Ostrawy przez Jastrzębie-Zdrój. Po konsultacjach społecznych ma zostać wybrany najbardziej optymalny wariant. Problem w tym, że samorządowcy powiatu mikołowskiego nie akceptują żadnego. To wyjątkowa sytuacja nie tylko w województwie śląskim, ale na skalę całej Polski.

Generalnie postawę samorządów wobec tej inwestycji można podzielić na trzy kategorie.

Z jednej strony mamy Jastrzębie-Zdrój, które jest największym miastem w Europie pozbawionym kolejowych połączeń pasażerskich. My jesteśmy za. Jest też wiele samorządów, które początkowo protestowały, choć z czasem dogadały się z CPK. Spółka zabierze im tereny, ale coś zaoferuje w zamian. I jest też powiat mikołowski, gdzie nie ma żadnej przestrzeni negocjacyjnej.

Zapytaliśmy o opinię burmistrzów Mikołowa, Orzesza, Łazisk Górnych oraz wójtów Ornontowic i Wyr.

- Od początku nie akceptujemy takich przebiegów. Wszystkie wersje tych linii w takim wydaniu rujnują naszą gminę, a w niej prywatne domostwa wielu mieszkańców, jak i tworzoną latami infrastrukturę, naruszają strefy zabytkowe i chronione przyrodniczo obszary miasta - odpisał burmistrz Mikołowa Stanisław Piechula.

W podobnym tonie wypowiedzieli się włodarze pozostałych miejscowości tworzących powiat mikołowski.

Z drugiej strony CPK nie zgodzi się, aby szybka kolej ominęła powiat mikołowski.

Potwierdziliśmy to w nieoficjalnej rozmowie z pracownikami spółki. Skończył się czas na opracowywanie nowych wariantów. Można wybierać spośród tych, które są na projektowych mapach. Przygotowania są na tyle zaawansowane, że nie ma mowy o większych korektach, nie mówiąc już o zawieszeniu bądź rezygnacji z tej inwestycji. CPK chce w przyszłym roku wbić pierwszą łopatę na gigantycznej, obejmującej cały kraj budowie, która potrwa do 2034 r. Spółka ogłosiła już warte prawie 2 mld zł przetargi dotyczące przygotowania terenu pod lotnisko w okolicach Baranowa, między Łodzią i Warszawą. Rozpoczęto też postępowania na dokumentację projektową dla kolejowych inwestycji CPK. Ich szacowana wartość przekracza 7 mld zł.

Jest to obecnie największa w Europie umowa na prace projektowe. Postępowanie dotyczy 82 odcinków o łącznej długości 1 800 km, podzielonych na 10 „szprych” prowadzących do centralnego lotniska z różnych regionów Polski. Ponieważ jest to niskoemisyjny i ekologiczny transport, projekt CPK cieszy się przychylnością Unii Europejskiej. Część z planowanych linii kolejowych została już dopisana do priorytetów inwestycyjnych Brukseli i stała się elementem TEN-T (transeuropejska sieć transportowa). Najbardziej nas interesująca „szprycha” nr 7, zostanie włączona do powstającego korytarza Bałtyk-Adriatyk, który został zaliczony do rozszerzonej sieci bazowej TEN-T. Jest to także część wspólnej inwestycji kolejowej krajów Grupy Wyszehradzkiej między Warszawą, Brnem (z łącznikiem do Pragi), Bratysławą i Budapesztem. Niezależnie od przychylności Unii Europejskiej, szczególne zainteresowanie współpracą przy tej inwestycji wykazuje Francja, która przoduje w technologiach umożliwiających pociągom osiąganie zawrotnych prędkości. Z kolei pieniądze na cały projekt, a już na pewno na jego lotniskową część, chcą wyłożyć Koreańczycy.

Oznacza to, że CPK przestał być fanaberią rządu PiS, a stał się międzynarodowym przedsięwzięciem, na którym można dobrze zarobić.

Niestety, w powiecie mikołowskim protest przeciwko tej inwestycji przyjął polityczne zabarwienie. Ze względu na skalę i bogactwo miasta, najbardziej wpływowym samorządowcem jest tam Stanisław Piechula, burmistrz Mikołowa, który w naszym regionie należy do największych przeciwników obecnego rządu. W lipcu 2020 r. zasłynął głośnym happeningiem przeciwko wizycie premiera Mateusza Morawieckiego. Podczas protestu posługiwał się, m.in. antykolejowymi hasłami, które mocno i negatywnie podgrzały emocje mieszkańców. Tymczasem sytuacja jest poważniejsza i bardziej skomplikowana, niż doraźna wojenka między rządem a opozycją. To nie jest tak, że jeśli PiS przegra najbliższe wybory, to zwycięski Donald Tusk wstrzyma tę inwestycje. Może stać się odwrotnie. Nie można wykluczyć, że projekt CPK nabierze wtedy rozmachu, ponieważ dostanie jeszcze większe wsparcie z Unii Europejskiej, bo przecież obecny rząd nie jest ulubieńcem Brukseli. Nic też nie wskazuje na to, aby Komisja Europejska chciała odpuścić klimatyczny pakiet „Fit for 55”. Oznacza to, że w najbliższych latach możemy się spodziewać ogromnych transferów na „zielony” transport, którego kolej jest najważniejszym elementem. Dla każdego rządu, bez względu na jego barwy, CPK może okazać się inwestycyjnym samograjem i wizerunkową korzyścią.

Co może w tej sytuacji zrobić Jastrzębie-Zdrój?

Z tego, co wiemy, obie strony - CPK i samorządowcy powiatu mikołowskiego - nie nawiązały żadnych nieformalnych kanałów komunikacyjnych. Jedyne na czym bazują to oficjalne spotkania, które tylko usztywniają stanowiska. Oznacza to, że przestrzeń negocjacyjna skurczyła się tam praktycznie do zera. CPK uodporniło się już na pisma protestacyjne. Natomiast z drugiej strony, na razie nieoficjalnie, na profilach facebookowych, pojawiają się informacje o możliwości fizycznej blokady inwestycji. Eskalowanie napięcia na pewno nie przybliży Jastrzębia-Zdrój do wymarzonego powrotu na tory. Może w negocjacje powinna włączyć się prezydent Anna Hetman? Burmistrz Mikołowa Stanisław Piechula także jest gorącym zwolennikiem Platformy Obywatelskiej. Na pewno łatwo znajdzie wspólny język z prezydent Hetman.

Jerzy Filar


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama