Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 24 listopada 2024 12:29
PRZECZYTAJ!
Reklama

Sami swoi po jastrzębsku

Prezydent Anna Hetman korzystając z pomocy posła Krzysztofa Gadowskiego wykluczyła przedstawicieli załogi z Rady Nadzorczej Zakładu Wodociągów i Kanalizacji. O co tu chodzi?
Sami swoi po jastrzębsku

W ogólnopolskim rankingu najlepszych przedsiębiorstw wodociągów i kanalizacji,  prowadzonym przez „Gazetę Prawną”, Jastrzębski ZWiK od lat zajmuje miejsce w pierwszej trójce. W roku 2018 był nawet  najlepszy. Działalność jastrzębskich wodociągów jest wysoko oceniania z wielu powodów.  Zdobywa punkty za społeczną odpowiedzialności biznesu, nakłady na szkolenia i podnoszenie kwalifikacji zawodowych pracowników, stabilną politykę finansową,  dbałość o sieć wodociągową i dobrą jakość wody. Jednym słowem  Zakład Wodociągów i Kanalizacji jest prawdziwą perłą w  dosyć  szarym pejzażu jastrzębskiej, samorządowej  gospodarki. Na tym sielankowym obrazie pojawiło się ostatnio kilka rys. Firmą kierują ludzie, którzy osiągnęli już wiek emerytalny: prezes  Tadeusz Pilarski   (70 l.), członek zarządu ds. ekonomicznych Elżbieta Buczkowska ( 66 l.) oraz  Janusz Ogiegło (68 l.) kiedyś członek zarządu, a obecnie „tylko” dyrektor ( o degradacji z wyższym wynagrodzeniem już pisaliśmy).  Nikomu nie powinno się wypominać lat, ale w kontekście tego, co się wydarzyło w ZWiK metryka szefów jest ważną informacją. Organem nadzorującym działanie spółki jest Rada Nadzorcza złożona z dziesięciu osób. Siedmiu reprezentuje akcjonariuszy, a trzech  to przedstawiciele załogi.

Tak było od 20 lat, aż nagle zaczęło to komuś przeszkadzać.

Po co w ogóle  Rada Nadzorcza? Powszechnie uważa się, że jest to organ służący do umieszczania znajomych za sowitym wynagrodzeniem. Jest to uproszczona opinia, która nie sprawdza się w przypadku takich firm jak ZWiK, gdzie w Radzie zasiadają przedstawiciele załogi. Mają oni wgląd we wszystkie dokumenty i księgi finansowe. Mogą więc kontrolować, czy członkowie zarządu nie prowadzą polityki finansowej, na której spółka w długiej perspektywie straci.  Jak wiadomo, w spółkach państwowych i samorządowych prezesi oraz ich zastępcy  zmieniają się w tempie zależnym od politycznej koniunktury. Nowa władza zawsze obsadza lukratywne stołki swoimi ludźmi. Natomiast  pracownicy wiążą są z przedsiębiorstwem na lata, a w niektórych przypadkach na całą zawodową karierę. W radach nadzorczych przedstawiciele załogi  dbają o interes przedsiębiorstwa, a nie o doraźne, w tym  polityczne profity dla  obecnego właściciela.  Dotychczas działalność ZWiK przebiegała wręcz wzorowo pod względem finansowym, jakości wody i  relacji pracowniczych. Wydawało się, że tegoroczne wybory przedstawicieli do Rady Nadzorczej będą - jak w poprzednich latach – zwykłą rutyną. Tak to na początku wyglądało. Pracownicy  19 kwietnia wybrali swoich przedstawicieli i czekali na zatwierdzanie przez Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy.

Coś się jednak  nie spodobało ekipie trzymającej władzę w Jastrzębia-Zdroju.

Do akcji wkroczyli  poseł Platformy Obywatelskiej Krzysztof Gadowski i jego protegowana, prezydent miasta Anna Hetman. Zaczęli szukać sposobu, jak pozbyć się przedstawicieli załogi z Rady Nadzorczej. Prezydent  Hetman napisała pismo do posła Gadowskiego, że ma wątpliwości czy wodna spółka podlega ustawie o przekształceniu przedsiębiorstw i prosi o pomoc w wyjaśnieniu sprawy.  Jastrzębski parlamentarzysta ruszył do akcji i w ekspresowym tempie zdobył opinię sejmowego biura analiz stwierdzającą, że  Urząd Miasta Jastrzębie-Zdrój  niezgodnie z prawem pozwalał na wybór trzech pracowników do Rady Nadzorczej ZWiK. Na tej podstawie  24 czerwca tego roku w obecności notariusza odbyło się Zwyczajne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy, które dokonało zmian w Statucie i regulaminie Rady Nadzorczej.  Odsunięto  przedstawicieli pracowników i zmniejszono skład rady do siedmiu osób. Jednocześnie ustalono   pięcioletnią kadencję dla zarządu spółki. Można się zastanawiać, po co wymyślono i  przeprowadzono taką akcję? Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to – jak głosi stare polskie przysłowie – może chodzić o pieniądze.

Jastrzębskie wodociągi już nieraz służyły jakie miękkie lądowisko dla lokalnych polityków.

Na przykład Janusz Ogiegło, były prezydent miasta i partyjny kolega posła Gadowskiego.  Po przegranych wyborach samorządowych trafił do Zarządu ZWiK. Gdy został radnym  zrezygnował z tej posady i został w spółce… dyrektorem technicznym za duże pieniądze. Prezes Tadeusz Pilarski zarobił w ubiegłym roku „tylko” 324 tysiące złotych  plus  112 tys. zł  emerytury. Z kolei wiceprezes spraw ekonomicznych Elżbieta Buczkowska otrzymała 275 tys. zł  oraz 79 tys. zł emerytury.  Natomiast  dyrektor Ogiegło  też jest emerytem  (92 tys. zł) a jego roczne zarobki w wodociągach wyniosły  256 tys. zł. Można  zadać pytanie, czy „wyczyszczenie”  Rady Nadzorczej z niewygodnych osób nie jest początkiem jakiego planu?

Członkowie zarządu ZWiK mają już swoje lata i byłoby czymś naturalnym, gdyby ustąpili miejsca młodszym.

Komu konkretnie? W przyszłym roku odbędą się wybory parlamentarne i samorządowe. Trudno obecnie oceniać ich szanse, ale o zwycięstwo na pewno będzie trudno zarówno Annie Hetman, jak i Krzysztofowi Gadowskiemu. Gdyby przegrali – czego im oczywiście nie życzymy – na otarcie łez być może mogliby liczyć na posady w jastrzębskich wodociągach.

Jerzy Filar


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama