W ogólnopolskim rankingu najlepszych przedsiębiorstw wodociągów i kanalizacji, prowadzonym przez „Gazetę Prawną”, Jastrzębski ZWiK od lat zajmuje miejsce w pierwszej trójce. W roku 2018 był nawet najlepszy. Działalność jastrzębskich wodociągów jest wysoko oceniania z wielu powodów. Zdobywa punkty za społeczną odpowiedzialności biznesu, nakłady na szkolenia i podnoszenie kwalifikacji zawodowych pracowników, stabilną politykę finansową, dbałość o sieć wodociągową i dobrą jakość wody. Jednym słowem Zakład Wodociągów i Kanalizacji jest prawdziwą perłą w dosyć szarym pejzażu jastrzębskiej, samorządowej gospodarki. Na tym sielankowym obrazie pojawiło się ostatnio kilka rys. Firmą kierują ludzie, którzy osiągnęli już wiek emerytalny: prezes Tadeusz Pilarski (70 l.), członek zarządu ds. ekonomicznych Elżbieta Buczkowska ( 66 l.) oraz Janusz Ogiegło (68 l.) kiedyś członek zarządu, a obecnie „tylko” dyrektor ( o degradacji z wyższym wynagrodzeniem już pisaliśmy). Nikomu nie powinno się wypominać lat, ale w kontekście tego, co się wydarzyło w ZWiK metryka szefów jest ważną informacją. Organem nadzorującym działanie spółki jest Rada Nadzorcza złożona z dziesięciu osób. Siedmiu reprezentuje akcjonariuszy, a trzech to przedstawiciele załogi.
Tak było od 20 lat, aż nagle zaczęło to komuś przeszkadzać.
Po co w ogóle Rada Nadzorcza? Powszechnie uważa się, że jest to organ służący do umieszczania znajomych za sowitym wynagrodzeniem. Jest to uproszczona opinia, która nie sprawdza się w przypadku takich firm jak ZWiK, gdzie w Radzie zasiadają przedstawiciele załogi. Mają oni wgląd we wszystkie dokumenty i księgi finansowe. Mogą więc kontrolować, czy członkowie zarządu nie prowadzą polityki finansowej, na której spółka w długiej perspektywie straci. Jak wiadomo, w spółkach państwowych i samorządowych prezesi oraz ich zastępcy zmieniają się w tempie zależnym od politycznej koniunktury. Nowa władza zawsze obsadza lukratywne stołki swoimi ludźmi. Natomiast pracownicy wiążą są z przedsiębiorstwem na lata, a w niektórych przypadkach na całą zawodową karierę. W radach nadzorczych przedstawiciele załogi dbają o interes przedsiębiorstwa, a nie o doraźne, w tym polityczne profity dla obecnego właściciela. Dotychczas działalność ZWiK przebiegała wręcz wzorowo pod względem finansowym, jakości wody i relacji pracowniczych. Wydawało się, że tegoroczne wybory przedstawicieli do Rady Nadzorczej będą - jak w poprzednich latach – zwykłą rutyną. Tak to na początku wyglądało. Pracownicy 19 kwietnia wybrali swoich przedstawicieli i czekali na zatwierdzanie przez Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy.
Coś się jednak nie spodobało ekipie trzymającej władzę w Jastrzębia-Zdroju.
Do akcji wkroczyli poseł Platformy Obywatelskiej Krzysztof Gadowski i jego protegowana, prezydent miasta Anna Hetman. Zaczęli szukać sposobu, jak pozbyć się przedstawicieli załogi z Rady Nadzorczej. Prezydent Hetman napisała pismo do posła Gadowskiego, że ma wątpliwości czy wodna spółka podlega ustawie o przekształceniu przedsiębiorstw i prosi o pomoc w wyjaśnieniu sprawy. Jastrzębski parlamentarzysta ruszył do akcji i w ekspresowym tempie zdobył opinię sejmowego biura analiz stwierdzającą, że Urząd Miasta Jastrzębie-Zdrój niezgodnie z prawem pozwalał na wybór trzech pracowników do Rady Nadzorczej ZWiK. Na tej podstawie 24 czerwca tego roku w obecności notariusza odbyło się Zwyczajne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy, które dokonało zmian w Statucie i regulaminie Rady Nadzorczej. Odsunięto przedstawicieli pracowników i zmniejszono skład rady do siedmiu osób. Jednocześnie ustalono pięcioletnią kadencję dla zarządu spółki. Można się zastanawiać, po co wymyślono i przeprowadzono taką akcję? Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to – jak głosi stare polskie przysłowie – może chodzić o pieniądze.
Jastrzębskie wodociągi już nieraz służyły jakie miękkie lądowisko dla lokalnych polityków.
Na przykład Janusz Ogiegło, były prezydent miasta i partyjny kolega posła Gadowskiego. Po przegranych wyborach samorządowych trafił do Zarządu ZWiK. Gdy został radnym zrezygnował z tej posady i został w spółce… dyrektorem technicznym za duże pieniądze. Prezes Tadeusz Pilarski zarobił w ubiegłym roku „tylko” 324 tysiące złotych plus 112 tys. zł emerytury. Z kolei wiceprezes spraw ekonomicznych Elżbieta Buczkowska otrzymała 275 tys. zł oraz 79 tys. zł emerytury. Natomiast dyrektor Ogiegło też jest emerytem (92 tys. zł) a jego roczne zarobki w wodociągach wyniosły 256 tys. zł. Można zadać pytanie, czy „wyczyszczenie” Rady Nadzorczej z niewygodnych osób nie jest początkiem jakiego planu?
Członkowie zarządu ZWiK mają już swoje lata i byłoby czymś naturalnym, gdyby ustąpili miejsca młodszym.
Komu konkretnie? W przyszłym roku odbędą się wybory parlamentarne i samorządowe. Trudno obecnie oceniać ich szanse, ale o zwycięstwo na pewno będzie trudno zarówno Annie Hetman, jak i Krzysztofowi Gadowskiemu. Gdyby przegrali – czego im oczywiście nie życzymy – na otarcie łez być może mogliby liczyć na posady w jastrzębskich wodociągach.
Jerzy Filar
Napisz komentarz
Komentarze