Dzień pierwszy
sobota, 5 maja
O godz. 10.58 sejsmografy notują wstrząs o sile 4,3 w skali Richtera. Górnośląska Regionalna Sieć Sejsmologiczna przy Głównym Instytucie Górnictwa określa jego magnitudę na 4,0. To nie jest typowy ruch górotworu, ale trzęsienie ziemi. Energia uwolniona na poziomie 900 m pod ziemią w ruchu Zofiówka wynosi aż 10,9 x 10^8 J. Laikom to nic nie mówi, ale wystarczy porównać, że ten wstrząs jest większy, niż wszystkie dotychczasowe razem wzięte, notowane na tej kopalni. Na odcinku pół kilometra dwa wyrobiska (pochylnia H-2 i drążony równoległy chodnik podścianowy H-10) zostają zgniecione. Rozpoczyna się przeliczanie załogi i ewakuacja. Pod ziemią jest 270 górników. Jedenastu znajduje się bezpośrednio w rejonie objętym tąpnięciem. Czterech górników wyjeżdża o własnych siłach. Dwaj z lekkimi obrażeniami trafiają do szpitala. Urywa się kontakt z siedmioma górnikami pod ziemią. W 20 minut po tąpnięciu rozpoczyna się akcja ratownicza. Od razu, z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu ruszają dwa zastępy specjalistycznego pogotowia technicznego ze sprzętem do pracy w zawałach i poszukiwań. Dwa zastępy wyjeżdżają z Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego w Wodzisławiu Śląskiego. Na poziomie 900 m ratownicy urządzają bazę. Do odciętych górników mają 1300 m. Powstrzymuje ich niespotykana koncentracja metanu w atmosferze pod ziemią. Stężenie dochodzi do niewiarygodnego, niespotykanego nigdzie wcześniej poziomu 58 proc. Informacja o wypadku obiega całe miasto. Pod bramą kopalni gromadzą się jastrzębianie, w tym także rodziny zaginionych.
Do sztabu przyjeżdżają wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski i prezes JSW Daniel Ozon, którzy pozostanie na miejscu do końca akcji.
Po godzinie 16. ratownicy docierają do dwóch poszkodowanych pracowników, którzy znajdują się w rejonie chodnika nadścianowego. Stukając w rury dawali sygnał, że żyją. Uratowali się oddychając przez szczeliny rurociągu ze sprężonym powietrzem. Ich stan jest na tyle dobry, że z pomocą ratowników wychodzą na powierzchnię. Mają obrażenia barku i głowy. Zostają opatrzeni i przewiezieni do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Jastrzębiu-Zdroju. Około godz. 20 na „Zofiówkę” przyjeżdża premier Mateusz Morawiecki. W godzinę później ratownikom udaje się nawiązać kontakt wzrokowy z trzecim odciętym górnikiem. Są blisko, ale drogę blokuje im rumowisko metalowych, zakleszczonych i ściśniętych elementów. Nie wiadomo, czy górnik żyje. Jest przygnieciony obudową, nie porusza się.
Dzień drugi
niedziela, 6 maja
W nocy trwa pod ziemią układanie lutniociągu (składowa część wentylacji kopalnianej w postaci przewodu, którym przepływa powietrze). Do zawalonego chodnika trzeba dostarczyć świeże powietrze, aby ratownicy mogli zdjąć aparaty i pracować jak najsprawniej. Po godz. 8.00 dziennikarze dowiadują się, że ratowników dzieli od górnika ok. 30 m. Docierają do niego w dwie godziny później. Ratownicy transportują górnika do podziemnej bazy. Lekarz stwierdza zgon.
- Górnik odnaleziony pod ziemią przez ratowników nie żyje. Miał 38 lat, pracował w górnictwie od 10 lat - informuje prezes JSW Daniel Ozon.
Około południa zastęp ratowniczy nawiązuje kontakt wzrokowy z czwartym górnikiem. Jest nieprzytomny, nie wiadomo, czy żyje. Ratownicy muszą użyć specjalistycznego sprzętu. Czas dotarcia do poszkodowanego określają na minimum pięć godzin. Górnik jest uwięziony między rurociągami i sprzętem. W kopalni dochodzi do wstrząsów wtórnych, ale zdecydowanie słabszych. Do ruchu Zofiówka przyjeżdża prezydent Andrzej Duda. Głowa państwa spotyka się z zarządem spółki, kierownictwem akcji i ratownikami. Prezydent krótko rozmawia z mediami, a potem jedzie do szpitala w Jastrzębia-Zdroju, gdzie spotyka się z uratowanymi górnikami. Około godz. 14 ratownicy docierają do górnika i transportują go do bazy. Prezydent Andrzej Duda wraca do kopalni. Wraz z metropolitą katowickim abp. Wiktorem Skworcem modli się z rodzinami poszukiwanych górników. Po godz. 16 docierają informacje z bazy pod ziemią. Nie żyje druga ofiara wstrząsu na „Zofiówce”. Na dole ratownicy montują nowy, wydajniejszy wentylator, który toczy więcej powietrza. Niestety, pogarszają się warunki akcji. Doszło do wtórnego wstrząsu, którego nie odczuli ratownicy, ale uwolniły się spore ilości metanu. Metanometry pokazują aż 30 proc. Pod kopalnią płoną znicze. Koledzy i mieszkańcy Jastrzębie-Zdroju pamiętają o zmarłych górnikach.
- Ratownicy pracują z pełną determinacją, aby znaleźć pozostałych trzech górników. Warunki w chodniku są bardzo trudne, ratownicy w rumowisku muszą zdemontować części zniszczonych maszyn i urządzeń.
W tych warunkach to bardzo ciężka i czasochłonna praca. Do wyrobiska cały czas dostarczane jest powietrze - informuje prezes Daniel Ozon podczas wieczornej konferencji prasowej.
Ratownikom zostało do spenetrowania około 220 metrów, tam powinni być trzej poszukiwani górnicy. W akcję ratowniczą zaangażowanych jest już ponad 200 osób, w tym 17 zastępów ratowniczych.
Dzień trzeci
poniedziałek, 7 maja
Kolejna doba akcji ratunkowej. Ratownicy w dalszym ciągu poszukują trzech górników. Sprowadzono najlepszy sprzęt. W Ruchu Zofiówka wstrzymano prace. Nie oznacza to, że górników w kopalni nie ma. Prowadzą tak zwane prace pomocnicze. Ratownicy doprowadzają lutniociąg do skrzyżowania dwóch chodników w rejonie, w którym prowadzona jest akcja. W lokalizacji górników mają pomóc wideoendoskop oraz Górniczy Lokalizacyjny Odbiornik Pomiarowy, który namierza sygnał nadawany przez lampy górnicze. Powołano zespół ds. zagrożeń naturalnych, w skład którego weszli eksperci z Akademii Górniczo-Hutniczej, Politechniki Śląskiej oraz Głównego Instytutu Górnictwa. Z relacji rannych górników, których w sobotę udało się uratować, wynika, że uwięzieni koledzy mogą znajdować się w dolnej części chodnika. Ratownicy przeszukali obszar około trzydziestu metrów.
Jednak specjalistyczny sprzęt nie wykrył żadnego sygnału od trzech uwięzionych górników. Nie znaleziono też nadajników radiowych zainstalowanych w lampach górniczych. Poszukiwania prowadzone są w kilku miejscach jednocześnie. Ratownicy pracują w skrajnie trudnych warunkach. Ręcznie przebierają rumowisko.
Rodziny poszukiwanych górników na bieżąco są informowane o przebiegu akcji ratunkowej. Najpierw one odbierają raport, później informacja trafia do opinii publicznej. Wszystkie rodziny są pod opieką psychologa.
W akcji ratunkowej bierze udział 21 zastępów. Trzeciego dnia ratownicy zabudowali 50 metrów lutniociągu. Jest to żmudna, wymagająca czasu praca. W dalszym ciągu do wyrobiska zatłaczane jest sprężone powietrze. Zawężony został obszar, w którym potencjalnie mogą znajdować się górnicy. Zostało około 150 m z jednej strony, a z drugiej 125 m. Postęp prac jest wolniejszy ze względu na trudne warunki.
Dzień czwarty
wtorek, 8 maja
Do Jastrzębskiej Spółki Węglowej z całej Polski płyną kondolencje i wyrazy współczucia dla rodzin i bliskich górników, którzy stracili życie. Na początku posiedzenia Sejmu RP posłowie w milczeniu uczcili pamięć ofiar katastrofy w Zofiówce. Po godz. 10 pojawia się informacja, że w ostatnim penetrowanym odcinku chodnika H-10 ratownicy zlokalizowali sygnał radiowy z górniczych lamp. Podczas konferencji dziennikarze zobaczyli film zarejestrowany przez ratowników. Widać na nim, jak ekstremalnie trudne są warunki ich pracy i jakich spustoszeń dokonał wstrząs.
Podczas konferencji prasowej minister energii Krzysztof Tchórzewski poinformował, że ze wszystkich danych, które otrzymuje wynika, że nie było możliwości zapobieżenia wstrząsowi w kopalni Zofiówka. Zapewnił również, że poszukiwania nie zostaną zakończone, dopóki górnicy nie zostaną odnalezieni. Po południu w kopalni Zofiówka zostało częściowo wznowione wydobycie. Ruszyły dwie z czterech ścian. W ten sposób kierownictwo kopalni chce zmniejszyć ryzyko wystąpienia pożaru endogenicznego. Pod ziemią pracuje 15 zastępów. Ratownicy natknęli się na duże utrudnienia związane z wypiętrzeniem spągu. Ręcznie przeszukują metr po metrze, wycinając duże elementy konstrukcji, żeby móc przejść. Wykryty wcześniej sygnał radiowy z lampy górniczej jest zakłócany dużą ilością elementów metalowych. Ratownicy pracują przy pomocy urządzeń z napędem hydraulicznym, które mogą być stosowane w tych warunkach. Łącznie do spenetrowania z obu stron skrzyżowania pozostało im jeszcze 150 m i 80 m. Ratownicy muszą się zmierzyć z kolejną przeszkodą utrudniającą im dotarcie do uwięzionych górników.
- Ratownicy napotkali wodę w penetrowanym wyrobisku. Podjęliśmy decyzję, że będziemy przetransportowywać pompy do wyrobiska, żeby jak najszybciej wypompować stamtąd wodę. Ze względu na bezpieczeństwo muszą to być pompy na sprężone powietrze - powiedział Daniel Ozon, prezes JSW.
Ratownicy zlokalizowali w rejonie zalewiska sygnał z dwóch lamp. Liczba pracujących zastępów wzrosła do 23. Ze względu na zagrożenie pożarowe, kierownictwo Zofiówki podjęło decyzję o uruchomieniu dwóch ścian w rejonach odległych od miejsca wypadku.
Dzień piąty
środa, 9 maja
W prace pod ziemią zaangażowanych jest 650 ratowników. Wraz z osobami ze sztabu to ponad 1000 osób. Do końca penetrowanego wyrobiska zostało z jednej strony 15 m, a z drugiej 75 m.
W ramach akcji poszukiwawczo-ratowniczej kierownictwo sztabu podjęło decyzję o działaniach w trzech alternatywnych kierunkach. Pierwszy to rozpoczęcie wypompowywania wody, kolejnym jest wywiercenie otworu technologicznego i trzeci, to zaangażowanie ekipy nurków do penetracji zalewiska.
W nocy do Zofiówki dotarli ratownicy z KGHM Polska Miedź S.A. Ich zadaniem jest zbadanie chodnika oraz ocena, na ile prace nurków są możliwe w rejonie zalanego odcinka wyrobiska górniczego. Ratownicy w dalszym ciągu instalują kolejne metry lutniociągu, przebierają rumowisko oraz montują cztery pompy wraz z wężami. Swoją pomoc w akcji ratowniczej oferuje wiele firm i instytucji. Zgłosiło się między innymi Ministerstwo Obrony Narodowej i Marynarka Wojenna z Gdyni. Zaproponowali użycie urządzeń do prowadzenia podwodnych poszukiwań.
W tym samym czasie wiertnica drenażowo-powietrzna z przekopu F kołowego do chodnika H10 przewierciła 20 ze 100 metrów.
Dzień szósty
czwartek, 10 maja
W akcję poszukiwawczą zaangażowano psy, które podjęły dwa tropy. Ratownicy rozpoczęli penetrację w tym miejscu, jednak nie znaleźli żadnego z trzech poszukiwanych górników. Trwa usuwanie uszkodzonych taśmociągów oraz innych elementów podziemnej infrastruktury, tak by udrożnić przejście do rozlewiska. Ratownikom zostało do spenetrowania około 75 m wyrobiska. Jest też znaczny postęp w wypompowywaniu wody. Od czasu uruchomienia systemu pomp i węży, lustro rozlewiska obniżono o 60 cm. Stężenie metanu w zagrożonym rejonie utrzymuje się na bezpiecznym poziomie. Odwiert prowadzony z przekopu F kołowego do chodnika okazuje się niecelny. Wiertacze sprawdzają trajektorię otworu i jednocześnie trwa wiercenie kolejnego.
Dzień siódmy
piątek, 11 maja
W nocy wiertacze wywiercają drugi otwór z przekopu F kołowego na poziomie 900 metrów i trafiają do chodnika H-10. Otwór ma średnicę 9,5 cm. Ratownicy opuszczają przewód z urządzeniem łączności odbiorczo - nadawczym oraz pakiet żywnościowy. Mikrofon nie rejestruje żadnych sygnałów oprócz szumu wody. Ratownicy cały czas usiłują obniżyć poziom zalewiska. Woda jest odprowadzana dzięki dotychczasowemu układowi pomp na sprężone powietrze. Dwóch poszkodowanych w wypadku opuszcza szpital. Na dole w dalszym ciągu trwa intensywna i ekstremalnie trudna akcja ratownicza. W trakcie rozwiercania otworu, którym opuszczono mikrofon, w górotworze natrafiono na wodę. Kierownik akcji decyduje o jego zacementowaniu, aby woda nie spływała i nie podnosiła poziomu zalewiska. Aby zwiększyć wydajność pracujących pomp na sprężone powietrze, do akcji zostaje dołączona pompa elektryczna. Jest ona montowana na końcu całego systemu. Urządzenie ważące 900 kg jest przenoszone w chodniku w trzech częściach (rama, silnik oraz pompa). Transport sprzętu utrudniają nie tylko jego waga i gabaryty (długość 2 m, wysokość i szerokość 75 cm), ale również mały prześwit wyrobiska. Do tej pory nie można było użyć pompy elektrycznej ze względu na zbyt wysokie stężenie metanu. Urządzenia elektryczne mogą pracować w wyrobisku przy stężeniu metanu nieprzekraczającym 2 procent.
Dzień ósmy
sobota, 12 maja
Na dole pracuje 19 zastępów. Ratownicy pompują wodę z zalewiska, a jej lustro powoli opada. Efektywność prac spada ze względu na gęsty szlam, który znajduje się w wodzie. Ratownicy montują najlepszej jakości australijskie kompozytowe pompy szlamowe, które umożliwiają wypompowanie wody zanieczyszczonej urobkiem. Opadające lustro wody uwalnia metan i jego stężenie w atmosferze uniemożliwia uruchomienie pompy elektrycznej. Urządzenie znajduje się na miejscu i jest gotowe do pracy. W dalszym ciągu system pomp jest zasilany sprężonym powietrzem. Aktualnie są to jedyne urządzenia, których można użyć w takich warunkach. Zalewisko wciąż nie pozwala na przeszukanie całego odcinka chodnika. Woda spływa z dwóch kierunków tworzących skrzyżowanie. Kompozytowa pompa szlamowa pracuje skutecznie. Wyłaniają się elementy konstrukcyjne wzmacniające skrzyżowanie chodnika H-10 z chodnikiem podścianowym H-2. To jedna z najtrudniejszych akcji ratowniczych w historii Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Bierze w niej udział około tysiąca osób. Nie tylko rodziny górników, ale też ratownicy są pod stałą opieką psychologa. Pod koniec dnia ratownicy docierają do jednego z trzech poszukiwanych górników, Nie żyje. Ratownicy zlokalizowali jego ciało w zalewisku, podczas wypompowywania wody.
Dzień dziewiąty
niedziela 13 maja
Ratownicy docierają do ciała drugiego z trzech poszukiwanych górników. W chwili zamykania tego numeru gazety (niedziela 13 maja, godz. 20) wciąż trwa akcja poszukiwawcza ostatniego górnika.
Dzień jedenasty,
15 maja
Ratownicy dotarli do piątego górnika. Jego ciało było uwięzione pod jedną z wielu konstrukcji w zniszczonym tąpnięciem chodniku H10.
Napisz komentarz
Komentarze