Takiej wolności słowa nie było w Polsce od dawna. Z trzech największych stacji telewizyjnych dwie sprzyjają opozycji. Z największych gazet jedna prowadzi narrację przypominającą czasami podziemne pisma z czasów walki z komuną. Z tą różnicą, że wtedy, za krytykę PRL szło się do więzienia. A teraz sygnały o zamordyzmie PiS płyną z eleganckiego biurowca w centrum Warszawy, a ich autorzy są dobrze rozpoznawalnymi i solidnie zarabiającymi celebrytami. Idiotycznie brzmi też zarzut, że Kaczyński i spółka chcą spolonizować media, czyli wykupić od zagranicznych wydawców polskie niegdyś gazety. Gdyby na chwilę zapomnieć o powszechnej w niektórych środowiskach niechęci do PiS, jest to jeden z lepszych pomysłów, jakie pojawiły się od lat. Weźmy przykład ze śląskiego podwórka. Największą gazetę w regionie wydaje niemiecki koncern, zaprzyjaźniony - co nie jest żadną tajemnicą - z kanclerz Merkel. Niektórzy usiłują nam wmówić, że kapitał nie ma granic. Jest to jedna z większych bzdur, jakie można usłyszeć na temat globalnej gospodarki. Kapitał zawsze reprezentuje interesy kraju, z którego pochodzi. Jeżeli ktoś znajdzie w największym, śląskim dzienniku przynajmniej jeden artykuł krytyczny wobec gospodarczych albo politycznych interesów Niemiec, temu stawiam golonkę i piwo.
filar
Napisz komentarz
Komentarze