Od 2015 roku nie było tak napiętej sytuacji w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Wtedy na ulice miasta wyszli związkowcy z żądaniem dymisji ówczesnego prezesa JSW.
Teraz sytuacja jest podobna, choć… zupełnie inna.
Związkowcy też protestują z powodu prezesa, ale nie żądają, lecz obawiają się jego dymisji. Jak na polskie realia jest to sytuacja wyjątkowa. Związki zawodowe grożą strajkami i protestami, kiedy im się coś nie podoba. W JSW grozi społeczny wybuch, bo jest dobrze. Trudno to zaakceptować, a jeszcze trudniej zrozumieć. Wszyscy pamiętamy w jak dramatycznej sytuacji znalazła się JSW w 2015 roku. Słusznie obwiniano za ten stan ówczesny rząd, bo spółek surowcowych nie da się odciąć od polityki. Po przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość jednym z najpilniejszych zadań stało się postawienie górnictwa na nogi. Całej branży groziła katastrofa, a jastrzębskiej spółce prawdziwy kataklizm, bo jak inaczej nazwać upadek firmy zatrudniającej ponad 20 tys. ludzi. Nie wszystko idzie gładko i zgodnie z obietnicami, ale zasadniczo PiS dotrzymał słowa. Górnictwo, mimo klimatycznej czkawki Brukseli, odzyskało rangę i znaczenie.
JSW stała się przykładem, jeśli nie cudu, to na pewno menedżerskiego majstersztyku i odpowiedzialnej polityki władz.
Ten sukces miał wielu ojców, ale na jastrzębskim podwórku jednym z nich był na pewno prezes Daniel Ozon. Liczą się z nim menagerowie, bo utrzymuje wysoki kurs giełdowy i realizuje nowatorski plan otwarcia koksowniczego giganta na nowe, innowacyjne technologie. Kiedy przyjdą ciężkie czasy, dywersyfikacja dochodów pozwoli przetrwać firmie i uratować miejsca pracy. Szanują go związkowcy, bo dotrzymuje słowa i dba o ludzi, a jego zaangażowanie podczas akcji ratowniczej w kopalni Zofiówka zasługuje na najwyższe słowa uznania. Cenią go mieszkańcy Jastrzębia-Zdroju, bo JSW nie unika współodpowiedzialności za rozwój miasta. Stąd wsparcie dla lokalnego sportu, mecenat nad wieloma imprezami, a przede wszystkim plany gospodarcze, które oprócz zysku dla JSW dają nowe perspektywy rozwojowe dla miasta.
Teraz, ktoś chce dodać do tej beczki miodu łyżkę dziegciu.
Z jakiś powodów prezes Ozon nie podoba się Krzysztofowi Tchórzewskiemu, ministrowi energii. Nie mówi tego sam, ale ustami swoich przedstawicieli w Radzie Nadzorczej JSW, którzy nie potrafią powiedzieć nic sensownego poza tym, że „stracili zaufanie do Zarządu”.
I teraz mają problem. Po ich występach załoga kopalni i mieszkańcy miasta stracili zaufanie do ministra. Jak mawia stare przysłowie, kiedy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o politykę. Konflikt zaczął się w Jastrzębiu-Zdroju, ale skończy w Warszawie.
Jerzy Filar
Piotr Szereda, przewodniczący Rady Miasta, napisał list do Krzysztofa Tchórzewskiego, ministra energii
Zwracam się w imieniu mieszkańców Miasta Jastrzębie-Zdrój, którzy są bardzo zaniepokojeni nową i bardzo nieprzewidywalną sytuacją w Jastrzębskiej Spółce Węglowej S.A. Przypominam, że w 2014/2015 roku JSW S.A. niemal upadła przez roztrwonienie miliardowych środków finansowych zabezpieczających wówczas byt największego pracodawcy miasta Jastrzębie-Zdrój. Zdarzyło się to za Rządu Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, gdy to ówczesny prezes Jarosław Zagórowski roztrwaniał miliardy złotych przygotowane na inwestycje oraz na czas bessy, za przyzwoleniem Rządu RP i wbrew woli 22 tysięcznej załogi.
Mieszkańcy miasta Jastrzębie-Zdrój, pracownicy Jastrzębskiej Spółki Węglowej S.A., mieli nadzieję, że z tej trudnej sytuacji wyciągnięto w Rządzie RP i w Spółce odpowiednie wnioski. Dzięki wielkiemu poświęceniu 22 tysięcznej załogi odratowano spółkę. Dzięki dobremu zarządzaniu prezesa Daniela Ozona i pozostałym członkom Zarządu, kierownictwu kopalń i powrocie koniunktury JSW S.A. wróciła na tory rozwoju.
Rząd RP wielokrotnie zapowiadał poprawę zarządzania JSW S.A. Głównym elementem miało być właśnie prawidłowe i oszczędne zarządzanie środkami finansowymi firmy, dzięki któremu JSW S.A. ma lepiej radzić sobie z ewentualnymi przyszłymi problemami. Gromadzone środki pieniężne miały być inwestowane w mało ryzykowne instrumenty finansowe, bowiem jego celem nie było zarabianie, a przechowywanie gotówki na bessę i na inwestycje tak potrzebne do rozwoju firmy.
Zakusy obecnego Rządu RP dotyczące sfinansowania Ostrołęki z tych pieniędzy kompletnie nie pasują do tych podstawowych założeń. Z informacji jakie posiadam w dniu dzisiejszym tj. czwartek 10 stycznia 2019 roku ma odbyć się posiedzenie Rady Nadzorczej Jastrzębskiej Spółki Węglowej. W porządku obrad znajduje się punkt dotyczący zmian w zarządzie spółki, na którym ma zostać odwołany prezes zarządu JSW S.A. Daniel Ozon, cieszący się ogromny zaufaniem kierownictwa kopalń i ich załóg oraz pozostałych zakładów i spółek grupy kapitałowej JSW S.A. jest obecnie jedynym gwarantem w powodzenia projektu rozwoju JSW S.A. Zwracając się do pana Ministra oraz członków Rady Nadzorczej stanowczo popieram zaangażowanie strony społecznej, że Ostrołęka nie jest miejscem, w które powinny być angażowane pieniądze z funduszu założonego przez JSW. W obecnej sytuacji odwoływanie głównego autora stabilizacji i rozwoju Jastrzębskiej Spółki Węglowej S.A. może spowodować nieprzewidywane implikacje. Zadaniem prezesa i zarządu miało być gromadzenie pieniędzy na czarną godzinę i czasy bessy na rynku węgla, na rozwój firmy, a nie przekazywanie gotówki na politycznie motywowane projekty.
Panie Ministrze proszę wziąć pod uwagę fakt, że za prezesem „murem” stanęły Związki Zawodowe, które ogłosiły akcję protestacyjną, sprzeciwiając się zarówno destabilizacji firmy przez Rząd RP, jak i odwołaniu prezesa Daniela Ozona. Ze swej strony mając na uwadze bezpieczeństwo ekonomiczne miasta oraz mieszkańców Jastrzębia-Zdroju wnoszę o roztropne podejmowanie decyzji gospodarczych i personalnych w Jastrzębskiej Spółce Węglowej S.A.
Piotr Szereda
Przewodniczący Rady Miasta
Napisz komentarz
Komentarze