Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 22 grudnia 2024 06:48
PRZECZYTAJ!
Reklama

Rok po tragedii

W Ruchu Zofiówka upamiętniono  górników, którzy odeszli na wieczną szychtę. W kopalnianej cechowni wdowa po górniku, który zginął wskutek tąpnięcia w ubiegłym roku, prezes zarządu JSW Daniel Ozon oraz prałat Bernard Czernecki odsłonili tablicę poświęconą wszystkim ofiarom wypadków górniczych w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju.

 

Uroczystość w kopalnianej cechowni zgromadziła wiele osób - obok górników i kierownictwa Jastrzębskiej Spółki Węglowej, także przedstawicieli władz centralnych i wojewódzkich oraz parlamentarzystów. Szczególnymi gośćmi uroczystości byli bliscy ofiar katastrofy z 5 maja 2018 r., która pochłonęła pięciu górników. List od premiera Mateusza Morawieckiego odczytała eurodeputowana Jadwiga Wiśniewska, a pamiątkową tablicę poświęcił ks. prałat Bernard Czernecki. - Dziś wspominamy tamten tragiczny dzień i kolegów, których z nami już nie ma. Trudno wyrazić nam smutek z powodu utraty oddanych pracowników - powiedział podczas uroczystości Daniel Ozon, prezes zarządu JSW. - Ale jeszcze trudniej opisać ból, jaki każdego dnia przeżywają ich rodziny z powodu utraty ojców, mężów i synów.

 

Do najsilniejszego w historii JSW wstrząsu wysokoenergetycznego (2x109 J) doszło 5 maja 2018 r. na głębokości 900 m. Po przeliczeniu ewakuowanej załogi okazało się, że pod ziemią pozostało 7 górników. Natychmiast rozpoczęły się zakrojone na szeroką skalę poszukiwania. Jeszcze tego samego dnia udało się dotrzeć do dwóch poszkodowanych górników. Pięciu dalej poszukiwano. Ratownicy górniczy krok po kroku, ręcznie przebierając kamień po kamieniu, penetrowali zniszczone tąpnięciem chodniki, próbując dotrzeć do zaginionych kolegów. W akcji ratowniczej w Zofiówce uczestniczyło łącznie ok. 2,5 tys. osób. Akcja była niezwykle żmudna; prowadzono ją przez 11 dni w bardzo trudnych warunkach. Wysoka temperatura i wilgotność powietrza, metan (nawet 62 proc.), zagrożenie wstrząsami wtórnymi, do tego wodne rozlewisko. Ratownicy pracujący pod ziemią w zaciśniętym chodniku zetknęli się z wszelkimi możliwymi zagrożeniami. Mimo zaangażowania wszystkich sił i środków pięciu górników nie udało się jednak uratować.

 

- To wydarzenie pokazuje, że natura co jakiś czas uczy nas wielkiej pokory, ale też wskazuje na to, że ta praca - praca w sektorze wydobywczym, w branży górniczej- w sposób naturalny woła o szacunek. Woła o właściwe i trafne decyzje, byśmy z wielką atencją podchodzili do tego, co ziemia pozwala nam wydobyć - powiedział w Jastrzębiu-Zdroju Grzegorz Tobiszowski, sekretarz stanu w Ministerstwie Energii.

 

Z tamtej katastrofy wyciągnięto jednak wnioski. Przede wszystkim udzielono szerokiego wsparcia rodzinom górników. Wypłacono odszkodowania, bliskich objęto opieką psychologiczną, a pięć górniczych wdów znalazło zatrudnienie w kopalni Borynia - Zofiówka - Jastrzębie. Ponadto, zmieniono funkcjonowanie kopalnianych stacji ratownictwa górniczego wprowadzając m.in. czterozmianowy system pracy i zwiększając stan osobowy drużyn. W Ruchu Zofiówka powstał Centralny Magazyn Ratowniczy. JSW podjęła też działania związane z wdrożeniem łączności radiowej i systemu identyfikacji i monitoringu pracowników przebywających pod ziemią. W tym celu zakupiono 170 km światłowodów i 242 km kabla promieniującego.

 

- W tej trudnej i niebezpiecznej pracy górnika, mimo wszystkich uwarunkowań najważniejszy jest człowiek, jego bezpieczeństwo i jego życie. Dlatego pracodawcy, Jastrzębskiej Spółce Węglowej, chcę podziękować, za to że w swoich działaniach bezpieczeństwo pracowników traktuje priorytetowo i na ten kierunek działalności przeznacza odpowiednie środki - powiedział w Ruchu Zofiówka Sławomir Kozłowski, przedstawiciel reprezentatywnych związków zawodowych JSW.

Źródło: jsw.pl


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama